Według wstępnych informacji jeden z czterech silników Tu-95 zapalił się podczas startu i samolot rozbił się na końcu pasa startowego. Na szczęście na bombowcu nie było uzbrojenia (jest on zdolny do przenoszenia broni jądrowej), ale maszyna wypełniona paliwem i tak szybko spłonęła. Natychmiast rozpoczęto dochodzenie i uziemiono pozostałe samoloty tego typu. Jednocześnie do miejscowego szpitala zostali wysłani najlepsi specjaliści od oparzeń, co oznacza, że stan rannych jest bardzo ciężki. Wiadomość o katastrofie Tu-95 wywołała spore poruszenie w ministerstwie obrony FR. 4 i 6 czerwca br. doszło bowiem do dwóch innych wypadków lotniczych w czasie ćwiczeń. W pierwszym pilot został ranny, gdy 4 czerwca niedaleko Astrachania musiał się katapultować z myśliwca MiG-29. Konsekwencją było zawieszenie lotów na tych samolotach do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy. W drugim wypadku został uszkodzony bombowiec taktyczny Su-34, któremu podczas lądowania w Woroneżu źle otworzył się spadochron hamujący. Na szczęście pilot wyszedł z tego bez szwanku pomimo, że samolot przewrócił się na grzbiet. Dla ministerstwa obrony FR zawieszenie lotów na Tu-95 jest o tyle dotkliwe, że bombowce te często wykorzystywano do prowadzenia długotrwałych, propagandowych lotów patrolowych w pobliżu krajów NATO. Teraz takie rozpoznanie będzie można prowadzić tylko za pomocą drogich w eksploatacji samolotów Tu-160.