Gdy dotarli do niej ratownicy, była tak wycieńczona, że nie mogła schwycić rzuconego w jej kierunku koła ratunkowego, więc jeden z nich musiał skoczyć do wody. Ratownicy podali drżącej, niewyobrażalnie wyziębionej nastolatce ciepłą wodę z cukrem i cztery koce do owinięcia. Ojciec dziewczynki Kassim Bakari powiedział francuskim mediom, że jego córka bardzo słabo pływa. Bahię Bakari w szpitalu na Komorach odwiedzili przedstawiciele komoryjskiego rządu i francuskich władz. Dziewczynka jest przytomna, ma sińce na twarzy, a łokieć owinięty bandażem - relacjonował dziennikarz agencji Associated Press. - To prawdziwy cud. To odważna młoda dziewczyna - podkreślił francuski sekretarz stanu ds. współpracy i frankofonii Alain Joyandet. Poinformował, że dziewczynka była uczepiona części samolotu od godz. 1.30 w nocy (czasu lokalnego) do godz. 15.00, kiedy zaalarmowała przepływającą w pobliżu łódź. - Wykazała absolutnie niewiarygodną siłę fizyczną i moralną - powiedział Joyandet. Dodał, że dziewczynka zostanie w najbliższym czasie przetransportowana do Paryża i tam trafi do szpitala. Bahia podróżowała razem z matką z Marsylii, gdzie znajduje się liczna komoryjska wspólnota, na Komory do rodziny. Miały tam spędzić lato. W Sanie, stolicy Jemenu, przesiadły się do samolotu, którym miały pokonać ostatni odcinek podróży do stolicy Komorów, Moroni. Większość z ok. 140 pasażerów jemeńskiego airbusa stanowili Komoryjczycy, na pokładzie było też ponad 60 Francuzów. Nastolatka jest jak dotąd jedyną osobą ocalałą z katastrofy, do której doszło na Oceanie Indyjskim w nocy z poniedziałku na wtorek. Na pokładzie Airbusa A310 znajdowały się 153 osoby - pasażerowie i członkowie załogi. Wujek dziewczynki Joseph Yousouf powiedział AP, że stale pyta ona o matkę. Żeby jej nie denerwować, Yousouf skłamał, że matka leży w tym samym szpitalu, w sali obok. Ojciec dziewczynki w rozmowie z francuskim radiem RTL ocenił, że Bahia jest "bardzo bojaźliwa". - Nigdy bym nie powiedział, że uratuje się w taki sposób - podkreślił, oceniając, "że chciał tak dobry Bóg". Dodał, że gdy córka znalazła się w wodzie "słyszała wokół siebie głosy, ale w ciemności nic nie widziała". Na Komorach katastrofa jemeńskiego airbusa wywołała falę gniewu. Mieszkańcy od dawna skarżyli się na stan samolotów linii lotniczych Yemenia, w których brakowało nawet pasów bezpieczeństwa, a czasami były tak przeładowane, że pasażerowie musieli stać między fotelami. Francuski minister transportu Dominique Bussereau powiedział, że w czasie kontroli w 2007 roku francuscy inspektorzy stwierdzili w wyposażeniu maszyny, która uległa właśnie katastrofie, "dużo usterek". Unijny komisarz ds. transportu Antonio Tajani oświadczył, że Yemenia spełniała wcześniej wymogi bezpieczeństwa UE, ale teraz przeprowadzone zostanie śledztwo, dlaczego pasażerowie zmienili samolot w Sanie. Z kolei wiceprezydent Komorów Idi Nadhoim oznajmił w środę w telewizji France-24, że "życzyłby sobie, by Francuzi poinformowali nas o jakichkolwiek nieprawidłowościach czy innych problemach z tym samolotem". - Ufamy władzom lotnictwa cywilnego krajów, z którymi współpracujemy - wskazał. Producent samolotów Airbus poinformował, że samolot wszedł do służby w 1990 roku i miał za sobą prawie 52 tys. godzin lotu. Był wykorzystywany przez Yemenię od 1999 roku.