"Żołnierze kalifatu zdołali w prowincji Synaj zestrzelić rosyjski samolot przewożący ponad 220 krzyżowców, którzy wszyscy zginęli" - głosi wpis na Twitterze. Eksperci wątpią jednak, by była to prawda. Podkreślają, że zestrzelenie maszyny, lecącej na wysokości 9 kilometrów jest niezwykle trudne. W pierwszych komentarzach zaznaczają, iż fanatycy operujący na Synaju, nie mają takiej broni, którą można dosięgnąć samolot pasażerski. Reuters z kolei, powołując się na źródła bezpieczeństwa na północnym Synaju, twierdzi, że wstępne ustalenia wskazują na usterkę techniczną jako powód katastrofy. Podano, że w promieniu pięciu kilometrów od wraku samolotu znaleziono ok. 150 ciał, niektóre z nich był spalone. Reuters pisze, że samolot spadł pionowo, co sprawiło, że niektóre jego części uległy spaleniu. Wcześniej egipskie władze informowały, że nic nie wskazuje, by katastrofa była efektem sabotażu. Nikt nie przeżył katastrofy Przypomnijmy, że egipskie władze poinformowały, że nikt nie przeżył katastrofy, mimo wcześniejszych doniesień, że z jednej z części samolotu, które spadły na ziemię, rozlegały się ludzkie głosy. Jak informuje egipskie ministerstwo lotnictwa cywilnego, samolot należący do rosyjskich linii czarterowych Kogalymavia, znanych też jako Metrojet, zniknął z radarów na wysokości blisko 9,5 km, po ok. 23 minutach od startu. Airbus rozpadł się na dwie części Spadł na pustynny półwysep Synaj i rozpadł się na dwie części. Ratownicy i wojsko zlokalizowali go po niecałej godzinie poszukiwań na pustynnym, górzystym terenie w pobliżu miasta Al-Arisz. Obszar ten jest miejscem dużej aktywności organizacji terrorystycznych, jednak egipskie źródła po wstępnych oględzinach wraku samolotu twierdzą, że nic nie wskazuje na zamach terrorystyczny. Na tym etapie badania przyczyn katastrofy przyjmuje się, że nastąpiła ona w wyniku błędu technicznego - podkreśla jeden z przedstawicieli władz, będących na miejscu katastrofy, cytowany przez dpa. Przyczynę katastrofy pomogą ustalić odnalezione już czarne skrzynki, zawierające m.in. parametry lotu i odgłosy z kabiny pilotów. Załoga zgłaszała usterki Dziennik "Guardian" poinformował, powołując się na agencję RIA Nowosti, że załoga tego samolotu kilka razy w ciągu minionego tygodnia zgłaszała obsłudze naziemnej na lotnisku Szarm el-Szejk możliwe usterki silnika. Rosyjskie agencje RIA Nowosti i TASS informują, powołując się na egipskie źródła, że również chwilę przed zniknięciem z radarów załoga zgłaszała kontroli naziemnej problem techniczny. Egipski prokurator generalny Nabil Sadek zarządził oficjalne dochodzenie ws. katastrofy, powołując w tym celu specjalny zespół prokuratorów. Na miejsce udała się grupa śledczych i ekspertów. Śledztwo w sprawie katastrofy wszczął także Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Do Kairu udaje się rosyjska delegacja z ministrem transportu Maksimem Sokołowem na czele. Władimir Putin ogłosił żałobę Prezydent Rosji Władimir Putin zarządził na niedzielę jednodniową żałobę narodową w kraju. Polecił także premierowi Dmitrijowi Miedwiediewowi powołanie specjalnej komisji w związku z katastrofą oraz udzielenie przez odpowiednie służby i ministerstwa natychmiastowej pomocy rodzinom ofiar. Depeszę kondolencyjną do prezydenta Putina wysłał prezydent Polski Andrzej Duda. Samolot Airbus A321 o numerze lotu 7K9268 wystartował w sobotę o godzinie 8.48 czasu lokalnego z egipskiego kurortu Szarm el-Szejk. Na pokładzie maszyny, lecącej do Petersburga, znajdowały się łącznie 224 osoby: 7 członków załogi, 17 dzieci i 200 dorosłych pasażerów. Byli to głównie rosyjscy turyści. Oprócz 214 pasażerów rosyjskich na pokładzie było trzech Ukraińców.