Przedstawiciel rządu Indonezji poinformował, że w okresie od końca października 2014 roku do marca 2015 roku linie lotnicze miały zgodę na loty na tej trasie jedynie w poniedziałki, wtorki, czwartki i soboty Barata podkreślił, że pozwolenia na codzienne loty wygasło właśnie pod koniec października 2014 roku. "Tym samym linie AirAsia pogwałciły przyznaną im zgodę na przeloty" - oświadczył na łamach "The Wall Street Journal". Reprezentant indonezyjskiego resortu transportu dodał, że wszystkie przeloty na trasie Surabaja-Singapur zostały wstrzymane do odwołania. Przedstawiciele AirAsia na razie odmówili komentarzy i - jak stwierdzili - oczekują na zakończenie dochodzenia w sprawie przyczyn katastrofy. Poszukiwania wraku AirAsia Samolot Airbus A320-200 należący do przewoźnika AirAsia zniknął z radarów o godz. 6.17 (0.17 czasu polskiego) w niedzielę, lecąc w gęstych chmurach burzowych z indonezyjskiego miasta Surabaja do Singapuru. Na pokładzie maszyny były 162 osoby, głównie Indonezyjczycy. Podczas feralnego lotu pilot zmienił kurs, żeby ominąć front burzowy. Wkrótce potem zwrócił się o zgodę na zwiększenie wysokości do 38 tysięcy stóp (ponad 11580 metrów). Zgody tej nie otrzymał od razu, ponieważ w pobliżu leciały na tym pułapie inne maszyny. Gdy kilka minut później kontrola lotów zezwoliła mu na zwiększenie wysokości najpierw do 34 tys. stóp (ponad 10360 metrów), pilot już nie odpowiedział. Szczątki samolotu zlokalizowano we wtorek na Morzu Jawajskim, zaledwie 10 kilometrów od miejsca, gdzie utracono z nim kontakt.