We wrześniu wygrała niepodległościowa Junts pel Si. Jednak nie zdobyła większości miejsc i aby rządzić potrzebowała poparcia skrajnie lewicowego CUP-u. Ugrupowanie to postawiło dwa warunki: na czele rządu nie stanie ponownie reprezentujący neoliberalną politykę Artur Mas i nowy gabinet ogłosi plan pomocy społeczeństwu.Jak twierdzą przedstawiciele CUP, żaden z warunków nie został spełniony. - Junts pel Si zaproponował nam plan pomocowy za 300 milionów euro. To stanowczo za mało. Upiera się też przy Masie, który decydował o cięciach budżetowych, ochronie banków i eksmisjach - argumentował PR David Vidal, członek CUP. Przedstawiciele Junts pel Si i CUP-u przyznają, że nowe wybory nie są dobrym rozwiązaniem. Obawiają się, że w marcowych wyborach stracą poparcie. Dlatego, nie jest wykluczone, że ich rozmowy przedłużą się do wieczora.