Katalonia, czyli Hongkong Europy
Zablokowane największe autostrady, przejścia graniczne i ulice miast. Zamknięte szkoły, uniwersytety, przedsiębiorstwa i odwołane loty - to bilans trwającego od północy, w Katalonii, jednodniowego strajku generalnego. Wstrzymanie produkcji i blokada regionu są odpowiedzią na poniedziałkowy wyrok Sądu Najwyższego skazującego na więzienie - od dziewięciu do 13 lat - polityków i działaczy społecznych, organizatorów nielegalnego, niepodległościowego referendum w Katalonii w 2017 roku.
Niepokoje na ulicach katalońskich miast trwają od początku tygodnia. W Barcelonie do największych z nich doszło na Passeig de Gracia - słynnej arterii, przy której swoje siedziby mają: giełda, banki i najdroższe sklepy. Dzisiaj protestujący odcięli ją od ruchu, podobnie jak Diagonal - największą i najdłuższą ulicę miasta. Odcięto drogowe połączenie regionu z Francją, nieprzejezdne jest przejście La Junquera i tunel Cadi. Zablokowano niektóre linie kolejowe, między innymi łączące Barcelonę, Tarragonę i Reus. Od rana na barcelońskim lotnisku El Prat odwołano 55 lotów. Strajku nie poparły dwie największe, hiszpańskie centrale związkowe: UGT i CEOE.
Za organizacją większości protestów stoi "Demokratyczne Tsunami" (#TsunamiDemocratic) - anonimowa grupa, która za pośrednictwem sieci społecznościowych informuje o wydarzeniach. "Śledzi nas ponad 300 tysięcy osób. To więcej niż osiągnął podobny portal w Hong Kongu, a przecież mamy podobną liczbę mieszkańców" - czytamy w ostatnim komunikacie. Jak poinformował Fernando Grande - Marlaska, szef hiszpańskiego MSW, trwa identyfikacja grup stojących za portalem.
Istnieje obawa, że dojdzie do radykalizacji protestów. Konfrontacje z policją co noc prowokują przeciwnicy systemu, którzy dotarli do Barcelony prawdopodobnie z całej Hiszpanii. Do miasta przyjechało też co najmniej 200 ultras - członków neofaszystowskich grup, między innymi odziedziczonej po Franco Nueva Falange. Oni zaś atakują katalońskich nacjonalistów. W nocy brutalnie pobili 23-latka. Michel Buch, kataloński minister odpowiadający za bezpieczeństwo w regionie, zapewnił, że lokalny rząd nie będzie tolerował żadnych form przemocy. Grande - Marlaska poinformował, że niektórzy, jak to określił - faszyści - zostali już zidentyfikowani przez policję.
Strajk generalny dotknął wydarzenia sportowe. Katalońskie stowarzyszenia kibiców koszykówki namawiają do bojkotu wieczornego meczu FC Barcelony z berlińską Albą, który ma zostać rozegrany w hali Camp Nou w ramach rozgrywek Euroligi. Z powodu strajku zwrócono się o przeniesienie spotkania na jutro, ale ze względu na napięty kalendarz, petycję odrzucono. Piłkarze FC Barcelony o dzień przyspieszyli wyjazd do Kraju Basków, na jutrzejszy mecz z Eibarem. Jak wyjaśnił Ernesto Valverde, obawiano się, że ze względu na blokadę dróg piłkarze mogą nie dojechać na czas.