Tymczasem zaplanowany na godz. 16.15 na stadionie Camp Nou mecz ligowy piłkarzy Barcelony z Las Palmas odbędzie się przy pustych trybunach - poinformowały media. Powodem jest napięta sytuacja w mieście w związku z trwającym referendum w sprawie niepodległości Katalonii Madryt: Referendum nielegalne Rząd w Madrycie uznaje referendum za nielegalne. W niedzielę policja wkroczyła do wielu lokali i skonfiskowała urny oraz karty wyborcze. Funkcjonariusze Gwardii Cywilnej siłą, wybijając szyby, wdarli się m.in. do lokalu w Sant Julia de Ramis w prowincji Girona, gdzie głos planował oddać szef katalońskiego rządu Carles Puigdemont. Doszło tam do przepychanek między głosującymi a policją. Puigdemont jednak wziął udział w referendum, oddając głos w innym lokalu wyborczym. Autonomiczny rząd Katalonii poinformował, że przed południem działało w regionie 73 proc. lokali wyborczych z ponad 2300 zaplanowanych w referendum niepodległościowym. Hiszpańskie media uznają te szacunki za niewiarygodne. Po południu rzecznik autonomicznego rządu katalońskiego poinformował, że w wyniku działań policji w Katalonii 337 osób zostało rannych, w tym niektóre poważnie. "Całkowity brak odpowiedzialności" Wicepremier Hiszpanii Soraya Saenz de Santamaria pochwaliła w niedzielę działania hiszpańskiej policji w celu niedopuszczenia do głosowania w referendum niepodległościowym w Katalonii. Uznała je za "profesjonalne i proporcjonalne". "Całkowity brak odpowiedzialności" ze strony rządu regionalnego w Katalonii został zrównoważony przez profesjonalizm hiszpańskich sił bezpieczeństwa - powiedziała wicepremier dziennikarzom. "Przestrzegały one poleceń wymiaru sprawiedliwości. Działały profesjonalnie i w proporcjonalny sposób. Zawsze starały się chronić praw i wolności" - dodała. Według hiszpańskiego MSW wśród rannych jest 11 policjantów.