Komisja Europejska potwierdza jedynie, że pojutrze ogłosi plany zreformowania przepisów dotyczących przyjmowania uchodźców. Jak powiedziała w poniedziałek rzeczniczka KE Mina Andreewa, propozycja Komisji będzie opierać się na dwóch wariantach, jakie zostały zasugerowane 6 kwietnia, a następnie omówione przez ministrów spraw wewnętrznych państw UE. Celem zapowiadanej reformy jest sprawiedliwsze rozłożenie między państwa UE ciężarów w przypadku dużego napływu migrantów. Początkowo KE zapowiadała, że konkretny projekt reformy przedstawi przed wakacjami. Prace nad ostatecznym kształtem propozycji jeszcze trwają Urzędnicy Komisji zastrzegają, że prace nad ostatecznym kształtem propozycji jeszcze trwają. Według nieoficjalnych informacji KE zdecyduje się na mniej radykalny wariant, czyli korektę rozporządzenia dublińskiego. Zgodnie z tym rozporządzeniem obecnie odpowiedzialność za rozpatrywanie wniosków o azyl spoczywa na państwie, w którym uchodźca przekroczył granicę UE. Zgodnie z pomysłem KE zasady dublińskie zostałyby uzupełnione o mechanizm korekcyjny. W przypadku znacznego napływu uchodźców, powyżej ustalonego progu, uruchamiano by system ich relokacji do innych państw unijnych. Dystrybucja uchodźców odbywałaby się na podstawie obiektywnych kryteriów, takich jak wielkość PKB, liczba ludności czy liczba już przyjętych azylantów. W minioną sobotę o przygotowywanej propozycji KE informował włoski dziennik "La Stampa". Według gazety projekt ma zakładać także możliwość "wykupienia" się przez państwo członkowskie z obowiązku przejmowania uchodźców w ramach relokacji na 12 miesięcy. "Cena, o jakiej się mówi, jest wysoka - 250 tys. euro za uchodźcę. To może się zmienić" - napisał włoski dziennik. W poniedziałek KE nie potwierdziła tych doniesień ani im nie zaprzeczyła. Druga, bardziej radykalna opcja reformy polityki azylowej, jaką sugerowała w kwietniu KE, zakładała dystrybucję uchodźców między państwa unijne według stałego klucza podziału i obiektywnych kryteriów, takich jak liczba ludności, poziom dochodu narodowego brutto, doświadczenie w przyjmowaniu uchodźców czy więzy rodzinne, łączące migrantów z danym krajem UE. W tym systemie nie miałoby znaczenia, w którym kraju uchodźca po raz pierwszy złoży wniosek o azyl. Według unijnych dyplomatów wstępna dyskusja z rządami państw członkowskich pokazała, że dalej idąca reforma nie miałaby większych szans na przyjęcie. "Polskie stanowisko jest konsekwentne i jednoznaczne" Czy w propozycji KE będą kary finansowe i czy będzie to ćwierć miliona euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę? Tego przedstawiciele Komisji Europejskiej nie precyzują. Faktem jest, że już jesienią ubiegłego roku pojawiły się podobne pomysły. Komisja sugerowała, że w wyjątkowych sytuacjach unijne kraje mogłyby wykupić się z obowiązku przyjmowania azylantów - rządy miałyby wpłacać odpowiednią sumę do unijnego budżetu. Wtedy jednak te pomysły określono jako dziwne i nie było dla nich akceptacji wśród państw członkowskich. 21 kwietnia po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Luksemburgu Polska opowiedziała się przeciw obu proponowanym przez KE wariantom reformy unijnej polityki azylowej. - Jesteśmy przeciwni zarówno jednej, jak i drugiej opcji, ponieważ obie zawierają stały mechanizm relokacji (uchodźców - przyp. red.) - mówił wówczas szef MSWiA Mariusz Błaszczak. - Polskie stanowisko jest konsekwentne i jednoznaczne. Uważamy, że stały system relokacji (uchodźców) jest złym mechanizmem, że przyciąga kolejne fale uchodźców, a nie rozwiąże problemu, z którym Europa ma do czynienia - dodał Błaszczak.