- W związku z tym, że wypadek miał miejsce na wodach międzynarodowych, to zgodnie z prawem europejskim i międzynarodowym organem uprawnionym do badania wypadków morskich jest organ państwa bandery statku, tzn. w tym przypadku albo Cypru, albo Bahamów. To one muszą między sobą uzgodnić, który organ będzie kierował badaniem. Polska jako "państwo istotnie zainteresowane" będzie zabiegała o to, aby dołączyć do badania wypadku prowadzonego przez Cypr lub Bahamy - poinformował w piątek Karpiński. Na pokładzie 11 Polaków W środę wieczorem na Morzu Północnym zatonął samochodowiec Baltic Ace, pływający pod banderą Bahamów, po zderzeniu z cypryjskim kontenerowcem Corvus J. Na pokładzie Baltic Ace znajdowały się 24 osoby, w tym 11 Polaków. 13 osób udało się uratować, w tym sześciu Polaków. Z wody wyłowiono ciała pięciu osób, w tym dwóch Polaków; pozostałych marynarzy, w tym trzech Polaków, uznano za zaginionych. Do wypadku doszło ok. 50 km od Rotterdamu na uczęszczanym szlaku morskim. W czwartek po południu holenderskie służby przerwały akcję poszukiwawczą. W piątek dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni Andrzej Królikowski poinformował, że wyjaśnieniem przyczyn zderzenia się statków na Morzu Północnym, zgodnie z obowiązującymi zasadami, powinny zająć się kraje, pod których banderą pływały jednostki. Jak powiedział, wspomniana reguła jest przewidziana w procedurach Międzynarodowej Organizacji Morskiej (International Maritime Organisation), gdy do wypadku dochodzi na wodach międzynarodowych. Wyjaśnił, że w tej konkretnej sytuacji sprawa powinna być zbadana przez komisję badania przyczyn wypadków morskich na Cyprze, pod którego banderą pływał kontenerowiec, oraz na Bahamach, pod których banderą pływał z kolei zatopiony samochodowiec Baltic Ace. Dodał też, że - ponieważ część załogi jednego ze statków pochodziła z Polski - to nasz kraj może wystąpić o udział w obu postępowaniach.