W Zgromadzeniu Narodowym w poniedziałek Chavez nazwał kardynała, który wielokrotnie krytykował politykę lewicowego rządu, "niegodnym". Ocenił, że usiłując zaszczepić wiernym "strach przed komunizmem", "działa on jak troglodyta". W odpowiedzi Urosa stwierdził, że Chavez nie ma prawa "obrażać czy zniesławiać żadnego Wenezuelczyka". Dodał, że prezydent "zamiast zastanawiać się nad wysuniętymi argumentami, ogranicza się do dyskwalifikowania i obrażania" ich autorów. Urosa podkreślił, że Chavez i jego rząd prowadzą kraj w stronę socjalizmu marksistowskiego, który "jest totalitarny i prowadzi do dyktatury". Dodał, że jest to "niezgodne z konstytucją i prawem, a przede wszystkim łamie prawa człowieka". Arcybiskup Caracas wyraził również opinię, że rząd jest tak "skoncentrowany na wprowadzaniu socjalizmu marksistowskiego, że zaniedbuje podstawowe obowiązki wynikające z konstytucji". Dodał, że celem władzy jest całkowite uzależnienie Wenezuelczyków od rządu. Urosa przypomniał również, że mianowanie biskupów i kardynałów należy do papieża, a "nie, dzięki Bogu, do polityków".