Cała karawana podzieliła się na mniejsze i przyspiesza tempo. Autobusy i ciężarówki codziennie posuwają się o kilkaset kilometrów w stronę granicy, przewożąc ludzi. Cześć migrantów zostaje w tyle. Do Tijuany według agencji AP dotarło ponad 350 migrantów, którzy dojechali tam dziewięcioma autobusami. "Chcemy dostać się (do USA) jak się da najszybciej; to już ponad miesiąc, odkąd opuściliśmy kraj" - powiedział agencji AFP 40-letni Saul Rivera z Salwadoru. Stany Zjednoczone na granicy z Meksykiem rozmieściły tysiące żołnierzy. We wtorek władze częściowo zabarykadowały i ogrodziły drutami kolczastymi przejścia San Ysidro i Otay Mesa prowadzące do Kalifornii. Amerykański prezydent Donald Trump, który niejeden raz nazywał migrantów "przestępcami", w zeszły piątek podpisał dekret pozwalający automatycznie odrzucać wnioski o azyl składane przez osoby nielegalnie przekraczające granicę z Meksykiem. Dekret ma na celu zniechęcenie migrantów z Ameryki Środkowej do kontynuowania podróży do USA. Karawana migrantów wyszła z Hondurasu 13 października. Jak podaje agencja EFE, jej trzon znajduje się jeszcze w północno-zachodniej części Meksyku, 2 tys. km od Tijuany. Oprócz mieszkańców Hondurasu karawanę tworzą Chilijczycy, Kostarykanie, Salwadorczycy, Nikaraguańczycy, Kolumbijczycy, Wenezuelczycy i Peruwiańczycy. Do Stanów Zjednoczonych zmierzają również dwie inne, mniejsze karawany, po około 2 tys. ludzi, które wyruszyły z Ameryki Środkowej.