Decyzja rosyjskiego giganta gazowego nie jest dla nikogo zaskoczeniem; groźby Kremla pod adresem m.in. Ukrainy padały już przed niedawnym szczytem Wspólnoty Niepodległych Państw w Kazaniu. Rosja zapowiedziała wtedy, że kraje, które nie mają zamiaru być bliskimi sojusznikami Moskwy, muszą liczyć się z tym, że ropę i gaz będą kupować po cenach światowych. W odpowiedzi ukraińskie władze zapowiedziały ponad trzykrotne podniesienie stawki za tranzyt gazu. Rosyjski gaz płynie do Europy właśnie głównie przez terytorium Ukrainy.