Kandydaci partii republikańskiej na prezydenta USA odpowiadali na pytania podczas kolejnej partyjnej debaty. Pytano ich, czy w interesie Ameryki leży degradacja rosyjskiego wojska i czy Ameryka nie skupia się za bardzo na wojnie w Ukrainie wobec wyzwań związanych z Chinami. Kandydat na prezydenta USA o wojnie Rosji: Następna będzie Polska - Chińsko-rosyjski sojusz to jest coś, przeciwko czemu musimy walczyć i nie rozwiążemy go przytulając się do Władimira Putina. Cóż, Donald Trump powiedział, że Putin jest błyskotliwy i że to wielki przywódca. To jest osoba, która morduje ludzi we własnym kraju, a teraz, nie mając dość przelewu krwi, poszedł na Ukrainę mordować niewinnych cywilów - powiedział Chris Christie podczas debaty w bibliotece prezydenckiej Ronalda Reagana w Simi Valley w Kalifornii. -Jeśli myślicie, że na tym się zatrzyma... jeśli damy mu jakąkolwiek część Ukrainy, następna będzie Polska - ostrzegał Christie. Podobne argumenty wysuwali też były wiceprezydent Mike Pence, b. gubernator Karoliny Płd. Nikki Haley i senator Tim Scott. "Wsparcie USA dla Ukrainy wpycha Rosję w ramiona Chin" Z drugiej strony, cieszący się najlepszymi notowaniami w sondażach gubernator Florydy Ron DeSantis stwierdził, że w interesie USA jest "zakończenie wiecznych wojen" i zmuszenie Europy do poniesienia większego ciężaru oraz skupienie się na "inwazji" migrantów z Ameryki Łacińskiej. DeSantis poparł przy tym - podobnie jak większość kandydatów - pomysł interwencji zbrojnej w Meksyku przeciwko kartelom narkotykowym. CZYTAJ TEŻ: Wizyta Zełenskiego w Białym Domu. Nowy pakiet wsparcia dla Ukrainy - Nasz kraj jest najeżdżany. Nie mamy nawet kontroli nad własnym terytorium. Musimy bronić Amerykanów, zanim w ogóle będziemy się martwić wszystkimi tymi innymi rzeczami - powiedział DeSantis. Trzeci w sondażach biznesmen Vivek Ramaswamy stwierdził natomiast, że wsparcie USA dla Ukrainy wpycha Rosję w ramiona Chin i dlatego potrzebny jest "rozsądny plan pokojowy". Liderujący Donald Trump nieobecny. Drwił z kontrkandydatów Środowa debata w Kalifornii była drugim starciem kandydatów w kampanii przed prawyborami, które w przyszłym roku wyłonią kandydata Republikanów na prezydenta. Podobnie jak w pierwszej, sierpniowej debacie w Milwaukee nieobecny był dominujący w sondażach Donald Trump. Były prezydent zamiast tego wystąpił w tym czasie na wiecu w zakładach samochodowych w Michigan, gdzie drwił z rywali. - Oni wszyscy starają się o pracę. To są wszyscy kandydaci na stanowisko - oni wezmą wszystko: stanowisko sekretarza czegoś tam, mówią nawet, że wiceprezydenta. Czy ktokolwiek widzi tam wiceprezydenta w tej grupie? Nie sądzę - powiedział Trump. Były prezydent, na którym ciąży łącznie 91 zarzutów karnych w czterech odrębnych sprawach, jest zdecydowanym liderem sondaży wśród wyborców Republikanów. Według średniej badań opracowanej przez portal FiveThirtyEight, na Trumpa głosować chce 54 proc. sympatyków prawicy, podczas gdy na jego najwyżej notowanego konkurenta, DeSantisa - niecałe 14 proc. Na trzecim miejscu są Ramaswamy i Haley - 6,3 proc., Pence ma 4,6 proc., zaś Christie - 3 proc. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!