"Tamten konflikt pokazał, dokąd może doprowadzić izolacjonizm, a niezabieranie głosu było wówczas jednym z istotnych czynników wiodących do katastrofy" - powiedziała. Zdaniem szefowej niemieckiego rządu, dzisiaj znów coraz bardziej liczą się własne interesy, co może doprowadzić do wybuchów przemocy. W swym przemówieniu Merkel wystąpiła w obronie Organizacji Narodów Zjednoczonych, zaznaczając, że choć ONZ jest na co dzień krytykowane, to stanowi ważne osiągnięcie, powstałe bezpośrednio po złych doświadczeniach drugiej wojny światowej i promujące prawa człowieka. "Teraz nie byłoby łatwo coś takiego utworzyć" - oceniła, dodając, że obecnie priorytetem ONZ powinna być prewencja konfliktów. "Żadnego państwa, żadnej religii, żadnej grupy ludnościowej i żadnego pojedynczego człowieka nie wolno nam spisywać na straty" - podkreśliła kanclerz. Poza nią i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem na forum przybyli między innymi prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Nie było natomiast prezydenta USA Donalda Trumpa. Polskę reprezentował minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.