Przemawiając w Monachium na zjeździe koalicyjnej partii CSU, szefowa niemieckiego rządu przekonywała, że należy zwalczać przyczyny migracji do Europy. Mówiła, że trzeba poprawić warunki życia w obozach dla uchodźców na Bliskim Wschodzie i walczyć z przemytnikami. Według niej, właśnie w ten sposób uda się zredukować liczbę uchodźców, a nie poprzez określanie limitów. Merkel dodała, że wobec kryzysu migracyjnego ochrona narodowych granic jest ważna, ale trzeba uważać, aby nie zaszkodzić Unii Europejskiej. "Przede wszystkim, aby zachować jedno z jej największych osiągnięć, czyli strefę Schengen" - mówiła. Niemiecka kanclerz po raz kolejny apelowała też o - jak się wyraziła - sprawiedliwy rozdział uchodźców w Europie.Seria zamachów, które miały miejsce w Paryżu, spowodowała negatywne komentarze nt. polityki imigracyjnej UE. Przypomnijmy, że niemieckie media krytykowały rząd Niemiec za politykę otwartych granic wobec imigrantów i zarzucały elitom bagatelizowanie problemów wynikających z masowego napływu do Niemiec młodych muzułmańskich mężczyzn. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w opublikowanym we wtorek komentarzu zwracał uwagę, że przyjeżdżający do Niemiec uchodźcy nie są wyłącznie pacyfistami. "To prawda, że wielu imigrantów, którzy przybywają do Niemiec, ucieka właśnie przed tymi potworami, które stoją za masakrą w Paryżu, i innymi trudnymi do pojęcia krwawymi czynami. Im trzeba udzielić schronienia" - pisze komentator. "Do Niemiec przyjeżdżają jednak nie tylko kobiety i dzieci uciekające przed wojną i gwałtami, lecz także, często bez rejestracji, setki tysięcy młodych muzułmańskich mężczyzn, z których nie wszyscy są pacyfistami" - pisał "FAZ".