Na pierwszych stronach gazet i w mediach społecznościowych w czwartek znalazło się zdjęcie, na którym widać zwrócone twarzą do ziemi ciało trzyletniego Aylana Kurdiego, syryjskiego Kurda, wyrzucone na plażę w Bodrum na południowym wschodzie Turcji. Niewielka łódka, którą jego rodzina próbowała przedostać się przez Morze Śródziemne do Europy, zatonęła; zginął także pięcioletni brat Aylana i jego matka. Mieszkająca w Vancouver ciotka chłopca Teema Kurdi, starsza siostra jego ojca Abdullaha Kurdiego, ubiegała się o azyl w Kanadzie dla jego rodziny i zaoferowała, że zostanie ich sponsorem. Jak powiedziała dziennikarzom, jej rodzina zabiegała bezskutecznie o wizę do Kanady w ambasadzie w Turcji. "Nie zasłużyli na śmierć (...). Nie winię za to tylko rządu Kanady. Winię za to cały świat" - powiedziała zebranym przed jej domem reporterom Teema Kurdi. Dodała, że zdążyła dopełnić formalności dotyczących pieniędzy dla swego brata; to ona przesłała rodzinie pieniądze przeznaczone na ucieczkę z Syrii. Minister Kanady ds. imigracji Chris Alexander powiedział wcześniej w czwartek, że zdjęcie ciała chłopca "złamało serca ludziom na całym świecie". Dodał, że Kanada jest jednym z najbardziej "szczodrych państw", jeśli chodzi o liczbę przyjmowanych imigrantów w stosunku do rozmiarów swej populacji. W czwartek po południu kanadyjskie władze imigracyjne poinformowały, że nie otrzymały formalnego wniosku o azyl od rodziny Aylana Kurdiego; odrzuciły natomiast wniosek rodziny brata jego ojca, ponieważ "był niekompletny w kwestiach dotyczących statusu uchodźcy". Opozycyjny deputowany Fin Donelly powiedział wcześniej, że osobiście interweniował w ministerstwie imigracji, zabiegając o status uchodźców dla tej syryjsko-kurdyjskiej rodziny. Dodał, że nie robi tego często, ale ich przypadek był szczególnie przekonujący. Rząd Kanady, który znalazł się w ogniu krytyki po śmierci małego Aylana, zaproponował jego ojcu azyl. Abdullah Kurdi odmówił, ale wezwał społeczność międzynarodową, by zrobiła wszystko, aby dało się uniknąć kolejnych tragedii, takich jak ta, która spotkała jego rodzinę. "Chcę, aby cały świat zobaczył, co nas spotkało, gdy uciekaliśmy przed wojną" - powiedział tureckim dziennikarzom. "Niech świat zwróci na nas uwagę, żeby zapobiec temu, co nas spotkało. Niech to będzie ostatnia tragedia" - dodał. Konserwatywny rząd premiera Stephena Harpera, który właśnie zabiega o reelekcję w wyborach zaplanowanych na 19 października, był już wcześniej wielokrotnie krytykowany za bardzo surową reformę przepisów dotyczących uchodźców. "Opozycja zarzuca mu, że zignorował apele organizacji pozarządowych i wspólnoty międzynarodowej, których zdaniem powinien był zrobić więcej" dla uchodźców - powiedział lider opozycyjnej Partii Liberalnej Kanady Justin Trudeau. Ojciec Aylana, Abdullah Kurdi, powiedział tureckim mediom, że pragnie pochować żonę i synów w Kobane; w tym mieście w walkach z Państwem Islamskim zginęło już 16 członków jego rodziny. Abdullah Kurdi wyjaśnił, że po wypłynięciu, mniej więcej 500 metrów od brzegu, łódź, na której znajdowała się jego rodzina, zaczęła nabierać wody, a potem tonąć. "Dłonie dzieci wysunęły mi się z rąk, chcieliśmy wydostać się z łodzi, ale zabrakło powietrza. Wszyscy starali się uciec, nie mogłem nic zrobić, żeby żona i dzieci usłyszały mój głos" - opowiadał.