- Nawet jeśli jego ojciec pochodził z Libii, wymaganych jest dużo dokumentów, aby uzyskać libijski paszport. To nie jest łatwe - powiedział przedstawiciel ambasady libijskiej w Ottawie. Według komisarza kanadyjskiej policji Boba Paulsona późniejszemu zamachowcowi ambasada nie odmówiła wydania paszportu, lecz jedynie trwały czynności administracyjne. Paulson uważa, że Zehaf-Bibeau był sfrustrowany długim oczekiwaniem na dokumenty, co mogło stać się powodem jego działania. Abubakir Abdelkareem, który często odwiedzał schronisko dla bezdomnych w Ottawie, w którym Zehaf-Bibeau przebywał przez ostatnie tygodnie, powiedział gazecie "Vancouver Sun", że ten zwierzył mu się, że ma problemy z narkotykami, lecz od trzech miesięcy jest czysty i przed wyjazdem do Libii stara się omijać pokusy. Jednak trzy dni przed tragicznymi wydarzeniami "jego osobowość całkowicie się zmieniła" - dodał Abdelkareem. Przestał być rozmowny, spał całymi dniami i możliwe, że znów był pod wpływem narkotyków - tłumaczył. Zehaf-Bibeau był obywatelem Kanady; niewykluczone, że miał też obywatelstwo libijskie - informowała w czwartek policja. Według "Vancouver Sun", opierającej się na dokumentach sądowych, dokonywał on drobnych kradzieży, aby pójść do więzienia, gdzie był leczony z uzależnienia od kokainy. Chcąc trafić za kratki, wielokrotnie przypisywał sobie czyny, których nie popełnił.