Według cytowanego przez nią Banasika, polska prokuratura powinna wznowić śledztwo w sprawie śmierci w Kanadzie Roberta Dziekańskiego. Mec. Banasik przesłał do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach wniosek o podjęcie postępowania karnego dotyczącego wyjaśnienia okoliczności śmierci Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver. Postępowanie to było zawieszone od marca 2008 roku z uwagi na nieprzekazanie przez prokuraturę kanadyjską dokumentów z prowadzonego tam śledztwa. - W mojej ocenie zniknęły już przesłanki zawieszenia, ponieważ większość dokumentów, o które wystąpiły polskie organy ścigania jest od pewnego czasu dostępna publicznie - stwierdził mec. Banasik w rozmowie z A. Krupak. Adwokat przyleciał do Vancouver w czwartek 18 czerwca. Jego zdaniem, dowody ujawnione przez komisję Braidwooda (niezależną komisję śledczą, powołaną do zbadania okoliczności śmierci Roberta Dziekańskiego) dają mocne podstawy do przeprowadzenia w Polsce postępowania przygotowawczego i doprowadzenia do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy, a przede wszystkim ustalenia osób odpowiedzialnych za brutalną interwencję funkcjonariuszy policji wobec bezbronnego i wycieńczonego długą podróżą obywatela Polski. - Analiza materiałów dowodowych zgromadzonych przez komisję Braidwooda powinna być kluczowa dla polskiej prokuratury. Wskazują one na brak wiarygodności w zeznaniach policjantów, którzy użyli przemocy wobec Roberta Dziekańskiego, a także wskazują na działania niektórych osób i organów w Kanadzie, mające na celu przedstawienie nieprawdziwego opisu tego tragicznego zdarzenia - stwierdził Piotr Banasik. Polski adwokat podkreśla, że istotną rzeczą jest zwiększenie zaangażowania rządu polskiego w działania mające na celu uzyskanie od Kanady niezbędnych dokumentów. Jak przypomina, polskie władze udzieliły kanadyjskiej policji natychmiastowej i profesjonalnej pomocy prawnej podczas śledztwa prowadzonego na terenie Polski. Przed opuszczeniem lotniska w Vancouver mec. Banasik złożył w miejscu upamiętniającym śmierć Roberta Dziekańskiego bukiet biało-czerwonych kwiatów. Robert Dziekański zmarł porażony policyjnymi paralizatorami w hali przylotów lotniska Vancouver w nocy z 13 na 14 października 2007 roku. Polski emigrant miał dołączyć do swojej matki, mieszkającej w Kamloops, w prowincji Kolumbia Brytyjska. Zarówno władze lotniska, jak i śledczy RCMP (Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, jednej z trzech formacji policyjnych w Kanadzie) usiłowały zataić przed opinią publiczną fakty związane z tym tragicznym wydarzeniem. Okoliczności śmierci Polaka zostały ujawnione dzięki amatorskiemu nagraniu wideo, które zostało wyemitowane w stacjach telewizyjnych na wszystkich kontynentach.