W ostatnich dniach w kanadyjskich mediach pojawiało się nazwisko Munro, mieszkającej na zachodnim wybrzeżu Kanady, w Kolumbii Brytyjskiej, jako jednej z kandydatek do Nobla. Ona sama, jak powiedziała w rozmowie z publiczną telewizją CBC, zupełnie zapomniała, że zbliża się ogłoszenie nazwiska laureata literackiego Nobla. Z wiadomością o nagrodzie obudziła ją nad ranem córka. Ze wzruszeniem w głosie Munro mówiła, jak bardzo szczęśliwy byłby jej zmarły w kwietniu tego roku mąż. "Zdarzyła się wspaniała rzecz" - dodała. Munro, o której się mówi, że jest kanadyjskim Czechowem, powiedziała CBC, że ma nadzieję, iż nagroda sprawi, że ludzie zaczną postrzegać opowiadania jako ważną sztukę, a nie jako coś, czym można się "bawić aż się napisze powieść". Powtórzyła przy tym swoje wcześniejsze zapowiedzi, że po ostatnim zbiorze opowiadań, wydanym w ub.r. "Dear Life", najprawdopodobniej już nic nie napisze, "bo już jest w dość podeszłym wieku". Munro to mistrzyni małej formy literackiej. Koncentruje się na historiach kobiet z małych miast. To trochę portrety odchodzącego świata, bo małe miasta w Kanadzie powoli giną, młodsi mieszkańcy wyprowadzają się do większych ośrodków. Jak mówił w mediach John Degen, szef Writers' Union of Canada - stowarzyszenia kanadyjskich pisarzy - przez wiele lat kanadyjskim pisarzom trudno było pisać o sprawach specyficznie kanadyjskich i o małych miasteczkach. "Zawsze nam mówiono, że to się nie sprzeda na szerszym rynku, tymczasem Alice Munro wytyczyła dla nas ten szlak, pozwoliła nam uświadomić sobie, że możemy pisać o tym gdzie jesteśmy i kim jesteśmy" - podkreślił Degen w rozmowie z CBC. Inna sławna pisarka kanadyjska, Margaret Atwood, jak zwykle komentująca bieżące wydarzenia na Twitterze, napisała po prostu "Hooray!" Po chwili dodała: "okay, wszyscy do mnie dzwonią, żebym to ja napisała o Alice! Alice, wychodź zza szopy na narzędzia i odbierz telefon". Dodała też link do swojego artykułu sprzed kilku lat, zamieszczonego w The Guardian. "Alice Munro często była porównywana do Czechowa, ale być może jest ona raczej jak Czanne. Malujesz jabłko i znów malujesz jabłko, aż ten w oczywisty sposób znajomy przedmiot staje się obcy, świetlisty i tajemniczy; a przecież nadal pozostaje jabłkiem" - pisała Atwood w maju 2009 r. Mieszkający w Toronto pisarz Wayson Choy mówił w mediach, że z opowiadaniami Munro jest tak, iż czyta się jedno opowiadanie, a ma się wrażenie, że przeczytało się powieść. Media przypominają, że już raz urodzony w Kanadzie pisarz otrzymał literackiego Nobla - w 1976 r. był to Saul Bellow. Jednak Bellow tylko urodził się w Kanadzie, wyjechał do USA mając 8 lat. Dziennikarze "The Globe and Mail" wytropili, że literacki Nobel dla Munro był jednak lekkim zaskoczeniem dla księgarzy. W wielkiej sieci Chapters Indigo pracownicy mieli problemy z wyszukaniem w sklepowych magazynach niesprzedanych jeszcze egzemplarzy. O Munro mówili zgodnym wyjątkowo tonem politycy. Premier Stephen Harper z samego rana na Twitterze złożył Munro gratulacje w imieniu wszystkich Kanadyjczyków. Lider opozycji Tom Mulcair z Nowej Partii Demokratycznej(NDP) również na Twitterze napisał: cóż za wielki i zasłużony zaszczyt. Zaś cytowany w dzienniku "The National Post" Geoffrey Taylor, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Autorów, który za kilka dni zacznie się w Toronto, po prostu porównał Nobla dla Munro z narodowym sportem Kanadyjczyków. "To nie różni się od wygranej w hokeja Kanadyjczyków na igrzyskach olimpijskich. To zwycięstwo dla nas wszystkich. W naszej naturze nie leżą bardzo 'narodowe' zachowania. Ale takie rzeczy sprawiają, że nagle chcesz znaleźć flagę" - powiedział Taylor.