Jak podały kanadyjskie media, ropa w północno-wschodniej Albercie, wsiąkała w ziemię od minionego piątku, jednak właściciel ropociągu, firma Plains Midstream Canada, nie od razu zorientował się w usterce. Obecnie trwa usuwanie zanieczyszczeń. Media podały również, że musiano uśpić wiele zwierząt i ptaków. Problem jest jednak większy. Indianie Cree mieszkający ok. 30 km od wycieku mają problemy zdrowotne - doniosła telewizja CBC. Mieszkańcy Little Buffalo cierpią na bóle głowy, problemy z oczami, mają nudności. Szkołę w Little Buffalo zamknięto, a dzieciom nakazano pozostanie w domu. Firma Plains Midstream Canada nie skontaktowała się z mieszkańcami Little Buffalo. Z kolei Alberta Energy Resources Conservation Board (ECRB), agencja rządu Alberty zajmująca się regulacjami dotyczącymi zasobów energetycznych, zaprzecza temu, co mówią Indianie Cree. ECRB twierdzi, że sprawdza jakość powietrza i nic nie wskazuje na to, by zdrowotne problemy mogły być związane z wyciekiem ropy. Niemniej rząd Alberty uruchomił dodatkowy monitoring. Jak podawała CBC, ten sam ropociąg miał problemy w 2006 r., kiedy wyciekło z niego 7,5 tys. baryłek ropy. Sprawa ma też kontekst polityczny po poniedziałkowych wyborach parlamentarnych, w których wygrali konserwatyści. Alberta tradycyjnie głosuje na konserwatystów, przychylnych biznesowi naftowemu. Obecnie przedstawiciele największej partii opozycyjnej, Nowych Demokratów, uważają, że należy przeprowadzić dochodzenie dotyczące tego, jak prowadzone są inspekcje szczelności ropociągów. ECRB co prawda podał informację o wycieku już w miniony piątek, jednak wówczas mówiono o zaledwie kilkuset baryłkach ropy, które wylały się z ropociągu. Rzeczywistą skalę awarii podano do publicznej wiadomości dopiero we wtorek, dzień po wyborach.