Tak postanowił w czwartek Sąd Najwyższy prowincji Kolumbia Brytyjska, chociaż pierwszy z sądzonych policjantów, któremu stawiano ten sam zarzut, został uniewinniony w lipcu ub.r. Zarzut fałszywych zeznań - jak wyjaśniały kanadyjskie media - dotyczy konkretnie tego, że podczas zeznań przed komisją sędziego Thomasa Braidwooda, która pracowała na zlecenie rządu Kolumbii Brytyjskiej, Kwesi Millington, czyli drugi z czterech policjantów uczestniczących w zajściu w Vancouver, zeznał, iż nigdy nie rozmawiał o wydarzeniach na lotnisku ze swoimi kolegami przed rozmową z oficerami prowadzącymi dochodzenie. Adwokat Millingtona mówił w czwartek, że zarzut działania w zmowie czterech policjantów został już w ub.r. oddalony przez sąd podczas procesu policjanta Billa Bentleya. Wówczas sędzia Sądu Najwyższego Kolumbii Brytyjskiej uznał, że prokurator przedstawił zarzuty "oparte w dużej części na dowodach wynikających z okoliczności", jednak nie udowodnił, że Bentley działał w zmowie z pozostałymi policjantami w celu świadomego składania fałszywych zeznań. Prokuratura odwołała się od tego wyroku. Nowy świadek w sprawie Jednak w czwartek prokurator argumentował, że w sprawie Millingtona dowody są inne niż w przypadku uniewinnionego w ub.r. policjanta - i sąd zgodził się z tym argumentem. Dalszy ciąg procesu odbędzie się 31 października. Media nie podawały w czwartek, jakie to mogą być dowody. Jednak miesiąc temu telewizja CBC informowała o nowym świadku - znajomej kuzyna Bentleya, która zgłosiła się do prokuratora z informacją, że wszyscy czterej policjanci spotkali się u niej w domu przed złożeniem zeznań w sprawie przebiegu wypadków na lotnisku. Zarzut fałszywych zeznań stawiany policjantom w następstwie dochodzenia Zarzut fałszywych zeznań jest stawiany policjantom w następstwie dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Richarda Pecka, oddelegowanego przez rząd Kolumbii Brytyjskiej do zajęcia się sprawą śmierci Dziekańskiego. Trzy lata temu, po zakończeniu prac, Peck uznał, iż małe jest prawdopodobieństwo skazania policjantów na podstawie innych potencjalnych zarzutów. W czerwcu 2010 r. to właśnie Peck rekomendował rządowi prowincji ponowne przeanalizowanie wcześniejszej decyzji o umorzeniu śledztwa wobec policjantów. Peck został oddelegowany do pracy nad sprawą śmierci Dziekańskiego po publikacji raportu komisji sędziego Braidwooda. W 2010 r. Braidwood uznał użycie paralizatora wobec Dziekańskiego za nieuzasadnione, a działania policjantów z RCMP (Royal Canadian Mounted Police - Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej) za zbyt pośpieszne. W jego opinii użycie tasera spowodowało wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca, a pięciokrotne użycie broni odegrało olbrzymią rolę w śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka. 14 października 2007 r. Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli paralizatorów, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania wykonanego przez jednego z podróżnych na lotnisku, przedstawionego także w czasie procesu uniewinnionego już Bentleya, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom. Procesy pozostałych dwóch policjantów są zaplanowane również na ten rok.