Według danych kanadyjskiej policji Robert D. zmarł 14 października. Funkcjonariusze zastosowali taser, ponieważ 40-letni mężczyzna był bardzo pobudzony: w hali przylotów lotniska rzucał krzesłami, cisnął na ziemię komputer i krzyczał w obcym języku. Mężczyzna - mówiący tylko po polsku i po raz pierwszy w życiu odbywający podróż samolotem - miał dołączyć w Kanadzie do swojej rodziny. Przeprowadzona wstępna autopsja nie przyczyniła się do ustalenia przyczyny śmierci Polaka; obecnie prowadzone są dodatkowe testy, w tym toksykologiczne - podano w Vancouver we wtorek. Zdaniem świadków policja czterokrotnie użyła tasera. Policja twierdzi, że paralizator zastosowano tylko dwa razy. Tego samego dnia, gdy użyto paralizatora wobec Polaka, w Montrealu policja użyła tej samej broni, by obezwładnić pijanego kierowcę - 39-letni mężczyzna zmarł w dwa dni później. Według telewizji CTV, zmarł na atak serca. W następstwie obu tych wydarzeń Amnesty International w Kanadzie ponowiła apel o wprowadzenie moratorium na stosowanie taserów. Według telewizji CTV, od 2003 roku w Kanadzie aż 17 osób zmarło w następstwie incydentów z użyciem paralizatora.