"Broń ta została zaprojektowana tylko w jednym celu: w jak najkrótszym czasie zabić jak najwięcej ludzi. W Kanadzie nie ma zastosowania i nie ma miejsca na taką broń" - powiedział premier Justin Trudeu, ogłaszając wprowadzenie nowych przepisów. Ze skutkiem natychmiastowym nie można już kupować, sprzedawać, transportować, importować ani używać wojskowych broni szturmowych w tym kraju. W nocy z 18 na 19 kwietnia, w prowincji Nowa Szkocja doszło do serii strzelanin i podpaleń, w wyniku których 51-letni sprawca doprowadził do śmierci 22 osób i ranił dwie inne. Mężczyzna zginął w trakcie policyjnej akcji. Po tych wydarzeniach szef rządu zapowiedział zwiększenie kontroli dostępu do broni. Sprawca masakry, jak poinformowała królewska kanadyjska policja konna, uzbrojony był w dwa półautomatyczne karabiny i kilka półautomatycznych pistoletów. Nie posiadał licencji na zakup broni i prawdopodobnie zdobył ją nielegalnie w Kanadzie i na terytorium Stanów Zjednoczonych. Nowe prawo ma dotyczyć, według szacunków przytaczanych przez Reutersa, 1,5 tys. modeli broni palnej, co przekłada się na około 125 tys. sztuk broni na terytorium Kanady. Trudeau poinformował, że obowiązuje dwuletni okres "amnestii", który ma pozwolić właścicielom zakazanych modeli na dostosowanie się do nowych przepisów. Według badania z 2018 roku, na które powołuje się "The Guardian", kraj ma jeden z najwyższych wskaźników posiadania broni na jednego mieszkańca. Na 100 osób przypada tam średnio 34,7 sztuk broni. Tym niemniej, Kanada pozostaje daleko w tyle za Stanami Zjednoczonymi, gdzie na 100 osób przypada średnio 120 sztuk broni.