Debata odbywała się w języku francuskim i miała miejsce w Montrealu w środę wieczór czasu miejscowego. Wydarzenie było transmitowane na żywo przez największą prywatną stację telewizyjną w Quebecu, TVA. Była to jednocześnie pierwsza telewizyjna debata z udziałem lidera liberałów, premiera Justina Trudeau. Oprócz niego w dyskusji starli się: przywódca konserwatystów, Andrew Scheer, lider Nowej Partii Demokratycznej (NDP) Jagmeet Singh i lider Bloku Quebecu, Yves-François Blanchet. "Posypały się iskry" Jak komentuje progresywny dziennik "The Star", w debacie "posypały się iskry" i choć nikt nie wyszedł z niej jako zwycięzca, zarysował się wyraźny podział między liderami partii lewicowych a szefem konserwatystów Andrew Scheerem. Scheer musiał odpowiadać na ataki z trzech stron wywołane jego niejednoznacznym stanowiskiem w sprawie aborcji i małżeństw jednopłciowych. Trudeau starał się przedstawić światopogląd rywala jako niezgodny z wartościami mieszkańców zeświecczonego Quebecu. Scheer zapewniał, że jako premier nie otworzyłby ponownie debaty nad tymi kwestiami. Natomiast w interpretacji centrowego dziennika "The Globe and Mail" to trzej liderzy partii związanych programowo z nurtem federalistycznym atakowali Blancheta i kierowany przez niego Blok Quebecu za próby podsycania podziałów w państwie poprzez separatystyczne elementy w programie tego ugrupowania. W kwestii klimatu, premier Trudeau musiał tłumaczyć się z decyzji o kontynuacji projektu gazociągu Trans Mountain. Scheer zarzucił mu hipokryzję, ponieważ liberałowie są jedyną partią, która do przemieszczania się po kraju w trakcie kampanii wyborczej używa aż dwóch samolotów. Partia Trudeau tłumaczyła później, że dla wszystkich środków transportu zakupiła tzw. kredyty węglowe. Pytanie o zakaz noszenia symboli religijnych Zarówno Trudeau, jak i lider socjaldemokratycznej NDP Jagmeet Singh pytani byli o stanowisko wobec wprowadzonego w Quebecu zakazu noszenia symboli religijnych przez osoby zatrudnione w sektorze publicznym (nauczycieli, sędziów, funkcjonariuszy policji). Trudeau powiedział, że "wolne społeczeństwo, które pozwala na dyskryminację ze względu na religię", rodzi pewne pytania. Singh, który jest sikhem, powiedział zaś, że jest zakazowi przeciwny, lecz jako premier nie podważyłby go. Premier Trudeau musiał też określić się w kwestii federalnych przepisów dotyczących eutanazji, niedawno podważonych jako niekonstytucyjne przez Sąd Najwyższy Quebecu. Zarówno on, jak i lider NDP zadeklarowali, że gotowi są do zmiany prawa na mniej restrykcyjne, choć Trudeau podkreślał potrzebę należytej ochrony przed ewentualnymi nadużyciami. Osobnym tematem debaty był skandal z udziałem Trudeau wokół montrealskiej firmy budowlanej SNC-Lavalin. Parlamentarny komisarz ds. etyki uznał w sierpniu, że wywierane przez otoczenie premiera naciski na ówczesną minister sprawiedliwości i prokurator generalną Jody Wilson-Raybould, żeby zapewnić SNC-Lavalin ugodę z prokuraturą, stanowiły pogwałcenie niezależności sądownictwa. Trudeau po raz kolejny powtórzył, że jego działanie miało na celu ochronę miejsc pracy w prowincji. Scheer ripostował, że nigdy nie udowodniono związku z ewentualnym niekorzystnym dla SNC-Lavalin wyrokiem, a likwidacją miejsc pracy. Niepewny wynik Jak zaznacza "The Globe and Mail", Quebec jest jedną z prowincji, która może przesądzić o wyniku wyborów federalnych zaplanowanych na 21 października. W poprzednich wyborach liberałowie zdobyli tu 40 mandatów, NDP - 14, konserwatyści - 12, a Blok Quebecu - 10. Od tego czasu od konserwatystów odłączył się Maxime Bernier, który w 2018 r. utworzył własną populistyczną - Ludową Partię Kanady. W najnowszym ogólnokanadyjskim sondażu Nanos Research dla "The Globe and Mail" prowadzą konserwatyści z poparciem 35 proc. przed liberałami z poparciem 33 proc. NDP ma poparcie 15 proc. wyborców, Zieloni - 10 proc., a Blok Quebecu - 6 proc. Dwie kolejne debaty telewizyjne, tym razem również z udziałem liderki Zielonych, Elizabeth May i Maxime'a Berniera, odbędą się w przyszłym tygodniu. Z Toronto Alicja Minda