Zagrożenie zakażeniem E. coli, które niekiedy prowadzi do upośledzenia funkcji nerek, jest realne; potwierdzono już przypadki zachorowań związanych z produktami firmy XL Foods. Sprawa ta jest od kilku dni wśród najważniejszych tematów w kanadyjskich mediach. Mieszcząca się w Brooks w prowincji Alberta przetwórnia mięsa została zamknięta, pracują w niej inspektorzy Canadian Food Inspection Agency (CFIA). Sprawa ma wymiar nie tylko sanitarny i gospodarczy, ale także polityczny. Na razie bowiem nikt nie wytłumaczył, dlaczego kanadyjska inspekcja sanitarna najpierw wstrzymała transporty z XL Foods do Stanów Zjednoczonych, a dopiero trzy dni później do sklepów kanadyjskich. XL Foods eksportowała swoje produkty do 41 stanów USA i miesiąc temu amerykańskie służby graniczne oraz kanadyjska inspekcja sanitarna wykryły bakterię E. coli w partii mięsa. Kontrolerzy zaczęli sprawdzać inne partie i 13 września CFIA wydała producentowi zakaz eksportu do USA. Jednak dopiero trzy dni później o zagrożeniu powiadomiono kanadyjskich konsumentów. Samą przetwórnię w Albercie zamknięto dopiero 27 września. W ostatnich dniach w parlamencie federalnym doszło do specjalnej debaty na temat XL Foods i bezpieczeństwa konsumentów. Minister rolnictwa Gerry Ritz, który najpierw nie pojawiał się w parlamencie, musiał odpowiadać na pytania deputowanych. Opozycja zarzuca mu ukrywanie informacji o skażeniu mięsa i domaga się jego dymisji. Problem dotyczy także kanadyjskich hodowców, którzy dotychczas cieszyli się zaufaniem konsumentów. Obecnie ponoszą straty finansowe, ponieważ nie mogą sprzedać bydła. Do XL Foods należą jedne z największych północnoamerykańskich ubojni, firma skupowała około jednej trzeciej bydła sprzedawanego przez kanadyjskich hodowców. Nawet jeśli obecnie wielu klientów wybiera zakupy w sklepach rzeźniczych, które nie należą do dużych sieci, to jednak nie równoważy to strat hodowców, związanych z zamknięciem zakładów w Brooks. W komentarzach zaczęły się już pojawiać uwagi krytyczne wobec nadmiernej koncentracji w przemyśle mięsnym, która powoduje, że problemy jednego dużego zakładu nie są już tylko lokalnymi i łatwymi do szybkiej identyfikacji kłopotami. Sama CFIA podkreśliła też problem prawny - inspekcja ma za małe uprawnienia, aby wzywać firmy do niezwłocznego dostarczania dokumentacji. Dziennik "National Post" wskazał też, że związki zawodowe w przemyśle mięsnym ostrzegały, że zbyt wiele kwestii bezpieczeństwa w produkcji żywności podlega wyłącznie samoregulacjom branżowym. XL Foods wydało oświadczenie, w którym zapewniło, że bierze pełną odpowiedzialność za wycofanie swoich produktów. Na razie wiadomo tylko, że zawiodły procedury bezpieczeństwa. Przynajmniej kilkudziesięciu klientów, w tym osoby, które zachorowały po spożyciu produktów XL Foods, postanowiło wnieść pozew zbiorowy przeciwko firmie. Poprzedni przypadek skażenia produktów mięsnych na dużą skalę miał miejsce w Kanadzie cztery lata temu w zakładach Maple Leaf Foods w Toronto. Wówczas zachorowało kilkaset osób. "National Post" przypomniał też przypadki skażenia wody bakterią E. coli pochodzącą ze zwierzęcych odchodów 12 lat temu w Walkerton w prowincji Ontario. Ironia losu polega na tym, że to właśnie kanadyjski naukowiec z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej Brett Finlay jest twórcą jednej z dwóch istniejących szczepionek przeciw E. coli u krów.