Zarządzanie cmentarzem przy szkole zostało przejęte przez Indian Cowessess ok. 50 lat temu. Podczas wirtualnej konferencji prasowej Delome potwierdził, że dotychczasowe badanie georadarem w pierwszej fazie poszukiwań na obszarze 44 tys. metrów kwadratowych pozwoliło stwierdzić, że nie jest to grób zbiorowy. Nie wiadomo też, czy są to wyłącznie groby uczniów szkoły Marieval. W drugiej fazie poszukiwań Indianie chcą przeszukać wszystkie miejsca znane z ustnie przekazywanych informacji i oznaczyć, kto jest tam pochowany, o ile będzie to możliwe. Delorme wyjaśnił, że w latach 60. XX wieku Kościół katolicki usunął tablice nagrobne na cmentarzu Marieval. Obecnie jest to karane, a Delorme dodał, że musi jeszcze zostać ustalone, czy również 60 lat temu prawo uznawało taki czyn za przestępstwo. "Państwo i Kościół zabijały ludzi" - Znajdziemy więcej grobów, będziemy przeszukiwać wszystkie miejsca, gdzie państwo i Kościół zabijały ludzi. Mieliśmy obozy koncentracyjne, nazywano je residential schools. Jedynym przestępstwem, jakie popełniliśmy jako dzieci, było urodzić się Indianinem - dodał wódz Bobby Cameron z Federation of Sovereign Indigenous Nations (FSIN - Federacji Suwerennych Rdzennych Narodów), która zrzesza 74 plemiona z Saskatchewan. Delorme poinformował, że rozmawiał już z premierem Kanady Justinem Trudeau, ministrem ds. relacji państwa z rdzennymi narodami Carolyn Bennett oraz ministrem ds. rdzennych narodów Markiem Millerem. Z Indianami Cowessess kontaktował się też przedstawiciel Kościoła katolickiego, zobowiązując się do pomocy. - Papież musi przeprosić za to, co wydarzyło się w szkole Marieval - oświadczył Delorme. Zarówno Delorme jaki i Cameron podkreślali konieczność identyfikacji pochowanych przy szkole Marieval osób, jednak problemem jest brak archiwów, które w latach 70. zostały zabrane przez nadzorujących szkołę oblatów do Winnipeg. Indianie dysponują przekazywanymi ustnie relacjami i zapiskami mieszkańców. Trzy tygodnie temu premier Trudeau powiedział, że rząd ma narzędzia prawne, by wymusić na Kościele katolickim przekazanie archiwów dotyczących szkół dla rdzennych mieszkańców. "Uczyliśmy się nie lubić tego, kim jesteśmy" Obecna podczas czwartkowej konferencji prasowej 80-letnia Florence Sparvier, która była uczennicą szkoły Marieval, przypomniała, że za odmowę wysłania dziecka do przymusowej szkoły jedno z rodziców musiało pójść do więzienia. Opowiadając o złym traktowaniu w szkole, do której chodziła także jej matka i babcia, podkreśliła, że "musieliśmy się nauczyć jak być rzymskimi katolikami (...), powiedziano nam, że nasi rodzice nie wiedzą nic o duchowości (...), nauczyliśmy się nie lubić tego, kim jesteśmy". Delorme podkreślił, że tak dla Kanadyjczyków, jak i wszystkich obserwujących sytuację w Kanadzie konieczne jest poznanie historii, a dopiero wtedy możliwe będzie trwałe pojednanie się wszystkich stron. "Wtedy wszyscy możemy z powodzeniem działać na tej ziemi" - dodał. Pod koniec maja Roseanne Casimir, wódz plemienia Tk’emlups te Secwepemc w Kolumbii Brytyjskiej, poinformowała o znalezieniu masowego grobu ze szczątkami 215 dzieci, uczniów Kamloops Indian Residential School. Poszukiwania podjęto po raz pierwszy 20 lat temu w związku z informacjami przekazywanymi przez lata w społeczności. Obecnie technologia pozwoliła zakończyć prace. Właśnie wówczas Indianie Cowessess zapowiedzieli użycie georadaru w pobliżu szkoły Marieval. Tragiczną historię szkół dla rdzennych mieszkańców pierwszy raz udokumentowano w 2015 roku, gdy zakończyły się prace Komisji Prawdy i Pojednania na temat 150 lat działania 139 przymusowych szkół dla indiańskich, inuickich i metyskich dzieci. Komisja określiła w swoim raporcie działalność szkół jako "kulturowe ludobójstwo", opisując niszczenie języka i kultury, prześladowania i przemoc. Ostatnie szkoły, przez które przeszło ok. 150 tys. dzieci, zamykano dopiero w latach 90. XX wieku. Były one finansowane z federalnego budżetu i prowadzone przez Kościół katolicki (60 proc.) i Kościoły protestanckie (40 proc.).