Do Prezydium PE wszedł natomiast Brytyjczyk z tej samej frakcji, który samodzielnie wysunął swoją kandydaturę. Kamiński przegrał, ale - jak dowiedziała się PAP w biurze eurodeputowanego PiS Adama Bielana - został wybrany na nowego szefa frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatów w PE. - Kamiński jest szefem frakcji. Zdecydowała o tym na spotkaniu cała grupa - twierdzą źródła w biurze Bielana. Źrodła podkreśliły, że przewodnictwo parlamentarnej frakcji, dzięki któremu możliwe jest uczestnictwo w Konferencji Przewodniczących PE, jest znacznie ważniejsze niż stanowisko wiceprzewodniczącego, więc nie można nazywać rekompensatą dla Kamińskiego za przegraną w wyborach. Kamiński przegrał w ostatniej, decydującej rundzie, uzyskując 174 głosy eurodeputowanych, najmniej spośród wszystkich kandydatów. Stało się tak, mimo że został wskazany przez frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Tej liczącej 55 posłów nowej frakcji, współtworzonej głównie przez brytyjskich torysów, PiS i czeski ODS, przypadało z matematycznej reguły D'Hondta jedno z 14 stanowisk wiceprzewodniczących. Jednak we wtorek ujawnił się we frakcji EKR wewnętrzny konflikt. Wbrew decyzji grupy do głosowania zgłosił się też eurodeputowany Edward McMillan-Scott. Ogółem do głosowania zatwierdzającego wiceprzewodniczących zgłoszono więc 15 nazwisk, o jedno więcej niż przewiduje skład prezydium. To dlatego głosowanie nie było - tak jak w poprzednich latach - formalnym zatwierdzeniem wcześniejszych partyjnych wskazań: jedna osoba z listy musiała odpaść. Europoseł Jacek Saryusz-Wolski poinformował, że europosłowie PO z frakcji chadeków głosowali za Kamińskim. McMillan-Scott zyskał 244 głosy. Za niepodporządkowanie się decyzji grupy i wystawienie własnej kandydatury (pod którą zebrał wymaganych 40 podpisów eurodeputowanych) został wyrzucony z frakcji. - Frakcja natychmiast wyrzuciła pana Scotta z szeregów, wyciągając wnioski 100-procentowe z sytuacji - powiedział Jacek Kurski (PiS). - Frakcja się musi skonsolidować w obliczu tej sytuacji. Co cię nie zabije, to się wzmocni - dodał. Zagroził jednak wyciągnięciem konsekwencji wobec torysów za "samowolkę" - jak kandydowanie torysa określiły wcześniej źródła bliskie PiS. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze głosowania Michał Kamiński zyskał mniej głosów niż jego kolega McMillan-Scott. W obu pierwszych turach miał jednak więcej głosów niż budząca wiele kontrowersji i niechęci, zwłaszcza wśród niemieckiej chadecji, niemiecka liberał Silvana Koch-Mehrin. Ale Niemka w trzeciej turze wyprzedziła eurodeputowanego PiS, zdobywając 186 głosów poparcia, i weszła do prezydium, choć irytuje wielu eurodeputowanych licznymi wystąpieniami w telewizji i sesjami fotograficznymi w wielkonakładowych tytułach. Raz pozowała do pewnego tygodnika nago, będąc w ciąży. Eurodeputowana wywołała niechęć kolegów w PE, zwłaszcza z CDU, kiedy zarzuciła im, że wolą, by sesje PE odbywały się w Strasburgu (a nie w Brukseli), by korzystać z usług prostytutek we francuskich hotelach. McMillan-Scott, eurodeputowany od 1984 roku, dotychczasowy wiceszef PE, jest znany z tego, iż najbardziej spośród torysów sprzeciwiał się ich wyjściu z największej, chadeckiej frakcji w PE - Europejskiej Partii Ludowej. Niewykluczone, że teraz wróci do tej frakcji. Zadaniem wiceprzewodniczących jest prowadzenie obrad w zastępstwie przewodniczącego oraz przede wszystkim udział w posiedzeniach Prezydium PE. To złożone z szefa PE i jego zastępców ciało decyduje o wewnętrznym funkcjonowaniu PE: głównie sprawach administracyjno-presonalnych. To prezydium podjęło decyzję o stworzeniu Domu Historii Europy przy europarlamencie lub nadaniu imienia Bronisława Geremka wewnętrznemu dziedzińcowi PE w Strasburgu. W minionej kadencji wiceprzewodniczącymi byli po dwa i pół roku m.in. Janusz Onyszkiewicz (PD), Jacek Saryusz-Wolski (PO), Adam Bielan (PiS) i Marek Siwiec (SLD). W gronie wiceprzewodniczących istnieje hierarchia. Im więcej głosów dany poseł zdobył, tym ważniejsze zadania mu przysługują, włączając w to prawo do prowadzenia w zastępstwie Jerzego Buzka ważniejszych debat.