Kalifornijskim strażakom pomagają koledzy z Nevady i Kolorado, a w samej Kalifornii do pomocy w gaszeniu ognia zmobilizowano lokalną Gwardię Narodową. Najgorszy z pożarów szaleje w hrabstwie Lake, gdzie od środy płomienie objęły obszar prawie 186 km kwadratowych i strawiły 24 domy. W akcji gaśniczej bierze tam udział około 2 tys. strażaków, 180 pojazdów, cztery samoloty i 19 śmigłowców. Gubernator Kalifornii Jerry Brown wprowadził w piątek wieczorem stan wyjątkowy w związku z pożarami. - Dotkliwe susze i ekstremalne warunki pogodowe praktycznie przekształcają cały stan w beczkę prochu - uzasadnił swą decyzję gubernator. Od kwietnia w Kalifornii obowiązują restrykcje w zużyciu wody, które ostatnio zaostrzono. - Nie mieliśmy takiej suszy od lat 70. - powiedział rzecznik CAL FIRE, dodając, że z tego powodu w tym roku może paść nowy rekord pod względem liczby i zasięgu pożarów. Jego zdaniem 95 proc. pożarów jest spowodowanych przez ludzi, którzy zapominają wyłączyć urządzenia elektryczne.