W świecie srebrnego ekranu Arnold Schwarzenegger może być niezniszczalny, zabijać dziesiątki wrogów, udowadniać, że jest sprytniejszy od najlepszych robotów, może nawet rodzić dzieci. Ale czym jest rzeczywiście bezpardonowa walka, gwiazdor kina akcji przekonał się dopiero w świecie polityki. W Kalifornii właśnie zakończyła się brutalna kampania przed wyborami gubernatorskimi. Słynnemu "Arniemu" wypominano różne grzechy. Przypominano, że w młodości gwiazdor był zafascynowany Hitlerem, że wymigiwał się od służby wojskowej, palił marihuanę, wreszcie, że ma obsesję na punkcie seksu. Aż 16 kobiet oskarżyło go o molestowanie seksualne. Pojawiały się nawet takie klipy wyborcze: "Jeśli jesteś kobietą, albo jeśli najbliższa ci kobieta to twoja matka lub żona, córka, a może siostra, nie możesz oddać głosu na tego człowieka. Ponieważ Arnold Schwarzenegger ma poważne problemy z kobietami". Damsko-męskich historii Schwarzenegger się nie wypiera, stanowczo zaś zaprzecza, że kiedykolwiek podziwiał führera. - 20 lat nikt o tym nie mówił. Akurat teraz przypomnieli to sobie moi przeciwnicy. A koledzy aktorzy gotowi są oczernić każdego - mówi artysta. To obrzucanie błotem przyniosło efekt. Jak wskazują ostatnie sondaże, liczba osób skłonnych odwołać dotychczasowego gubernatora, demokratę Graya Davisa spadła poniżej 50 procent. Przeczytaj też: USA: Zrezygnował z kandydowania