Trump argumentował też na Twitterze, że wprowadzenie jednolitych, federalnych standardów emisji spalin przyczyni się do stworzenia nowych miejsc pracy. "Producenci samochodów powinni skorzystać z tej okazji, ponieważ w innej sytuacji groziłoby im bankructwo" - napisał w serii wpisów wysłanych w Kalifornii, gdzie przebywa w związku z inspekcją nowego odcinka muru budowanego na granicy z Meksykiem i udziałem w przyjęciach połączonych z kwestą na fundusz wyborczy GOP. Przedstawiciele zdominowanych przez Demokratów władz Kalifornii wysunęli zarzut, że decyzja Trumpa służy wyłącznie interesom wielkim koncernów samochodowych i petrochemicznych. Zapowiedzieli walkę z nowymi zarządzeniami w dziedzinie emisji spalin samochodowych w sądach federalnych. "Pójdziemy do sądu, jak tylko dostaniemy odpowiednie dokumenty w tej sprawie, może nawet szybciej" - zapowiedziała w środę Mary Nichols przewodnicząca kalifornijskiego urzędu ds. zasobów powietrza podczas konferencji prasowej, na której wystąpiła wspólnie z gubernatorem stanu Gavinem Newsomem i prokuratorem generalnym tego stanu. Spaliny samochodowe są w Stanach Zjednoczonych głównym źródłem emisji gazów cieplarnianych powodującym zmiany klimatyczne. Decyzja Trumpa o odebraniu Kalifornii możliwości określania własnych standardów emisji spalin nie była zaskoczeniem. Przedstawiciele jego administracji już w sierpniu ubiegłego roku zapowiadali zniesienie surowych i - zdaniem reprezentantów przemysłu motoryzacyjnego - zbyt kosztownych norm zużycia paliwa i emisji spalin wprowadzonych przez administrację prezydenta Baracka Obamy w roku 2012. Nowe standardy miały być wprowadzone stopniowo do roku 2025. Biały Dom argumentuje, że rygorystyczne normy przyczyniają się do większej liczby wypadków drogowych, ponieważ Amerykanie wolą jeździć starymi wyprodukowanymi przed rokiem 2012 samochodami, których normy nie dotyczą niż kupować nowe modele samochodów wyprodukowane po roku 2012. Dodatkowo, w 2008 r. władze stanu Kalifornia na zasadzie wyjątku w odniesieniu do prawa federalnego w dziedzinie kontroli emisji spalin, wprowadziły własne rygorystyczne normy. Za przykładem 40-milionowej Kalifornii, która jest najludniejszym stanem USA i gdzie zarejestrowano 34 mln samochodów (stan ten stanowi największy rynek sprzedaży samochodów-PAP), poszły władze dwunastu innych stanów. W rezultacie presji tych stanów cztery koncerny samochodowe: Ford Motor Co., Honda, BMW i Volkswagen w lipcu br. w ramach porozumienia z władzami Kalifornii zgodziły się dostosować do bardziej surowych standardów emisji spalin niż te proponowane obecnie przez Biały Dom. Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)