Najpierw, w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego, w sieci pojawiły się pierwsze nagrania ludzi, którym władze nakazały ewakuację z terenów zagrożonych pożarami. Widać, jak zjeżdżają samochodami z gór w bezpieczne miejsce. Część z nich zjechała właśnie na plażę, która później stała się jedynym miejscem schronienia w okolicy. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie i odciął jedyną drogę wyjazdową z tego popularnego miejsca rekreacyjnego. Służby z helikoptera instruowały, by okoliczni turyści zjechali nad miejscową plażę i tam czekali na pomoc służb. Relacja z "piekła" W niedzielę czasu polskiego w internecie zaczęły pojawiać się filmy i zdjęcia uratowanych. "Nagrywam, bym wam to pokazać, jeśli z tego wyjdziemy. Jesteśmy zupełnie odcięci. Ogień otacza nas z każdej strony, odciął drogi" - mówi na nagraniu jeden z mężczyzn. Uratowano z plaży co najmniej 224 osoby. Zabrał ich wojskowy helikopter. Około 20 osób zostało rannych. Wśród obrażeń są złamania kości i poparzenia. Dwoje poszkodowanych ratownicy musieli ewakuować na noszach. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. W ciągu jednej doby objął 36 akrów terenu. Obecnie zajmuje niemal cztery razy większą powierzchnię. Służby nie mają informacji o osobach zaginionych, ale kontynuują poszukiwania okolicznych terenów. Pożar pojawił się w piętek wieczorem czasu lokalnego. Obecnie walczy z nim 450 strażaków, którzy mają do dyspozycji trzy helikoptery i trzy samoloty gaszące. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. W ostatnich dniach Kalifornia zmaga się z rekordową falą upałów. W południowej części stanu temperatura może sięgnąć 49 stopni Celsjusza. Ochłodzenie przyjdzie dopiero we wtorek po przedłużonym weekendzie z okazji końca letniego okresu urlopowego.