Na filmie, który pojawił się w sieci 28 stycznia, widać, jak samochód z ogromną siłą uderza w tłum protestujących mieszkańców Kairu. Według różnych stacji, około 30 osób mogło zostać rannych. Jedna z ofiar była wleczona pod podwoziem samochodu. Materiał wywołał spore zamieszanie z USA. - Widzieliśmy reakcję osób, które obejrzały film. Staramy się wyjaśnić całą sytuację - powiedział rzecznik Departamentu Stanu Mark Toner. Jednocześnie strona amerykańska zaprzeczyła, by za kierownicą tego pojazdu siedział ktokolwiek zatrudniony przez jej ambasadę w Kairze. Jej przedstawiciele tłumaczą, że od początku wybuchu zamieszek skradziono im 20 takich pojazdów. "Samochody należące do naszej ambasady zostały skradzione 28 stycznia, kiedy egipscy policjanci opuścili swoje stanowiska pracy. Słyszeliśmy, że auta zostały wykorzystane w niewłaściwy sposób" - napisali Amerykanie w oficjalnym oświadczeniu. Jednocześnie wykluczyli, że w kradzież mogli być zamieszani pracownicy ambasady. Mark Toner sugeruje, że jest to prowokacja. Trwa dochodzenie w tej sprawie. UWAGA DRASTYCZNE! Zobacz film w serwisie YouTube Egipt: Czy bunt skończy się rozlewem krwi?