Kaczyński i Merkel rozmawiali w podberlińskim zamku Meseberg. Tematem była przyszłości traktatu reformującego UE - przede wszystkim zaś dzieląca oba kraje kwestia systemu ważenia głosów w Radzie UE. Polska chce wprowadzenia korzystnego dla mniejszych i średnich państw pierwiastkowego systemu ważenia głosów; Niemcy opowiadają się za systemem podwójnej większości, którego beneficjentami są kraje największe. - Na razie pozostaliśmy przy swoich zdaniach, jednak z przekonaniem, że trzeba szukać sukcesów w przyszły czwartek i piątek - powiedział dziennikarzom po spotkaniu prezydent. - Powiedziałem pani kanclerz, że rozwiązanie, które proponujemy jest już kompromisem - zaznaczył L.Kaczyński. - Nasz kraj nie widzi żadnych podstaw do tego, żeby być głównym płatnikiem nowego porozumienia. Proszę pamiętać, że głosowanie (w Radzie UE) będzie miało w tej chwili nieporównanie większe znaczenie (...) bo na pewno głosowań większościowych będzie więcej niż dotąd - podkreślił L.Kaczyński. Zaznaczył też, że chodzi o "rozwiązania na wiele lat". Oceniając to spotkanie, zarówno politycy koalicji, jak i opozycji są zgodni, że w sprawie systemu głosowania w Radzie UE jest potrzebny kompromis. Podkreślają, że brak konsensusu dla Niemiec, które przewodzą Unii, byłby porażką. Eksperci uważają natomiast, że było to jedno ze spotkań testujących, po którym trudno się było spodziewać przełomu. Politycy mówiąc o konieczności kompromisu w tej sprawie różnią się w jego definicji i sposobie w jaki ma być osiągnięty. Zdaniem Jana Rokity (PO), rząd Angeli Merkel na razie zanadto "buja w obłokach" i czas, żeby "wrócił do realiów". Podkreślił, że system głosowania oparty na podwójnej większości "nie wejdzie w życie, bo jest bardzo niekorzystny dla Polski i Polska go nie chce". Eurodeputowany Samoobrony Ryszard Czarnecki ocenił, że w tej kwestii możemy być optymistami. - Niemcom przede wszystkim, a osobiście, personalnie, pani kanclerz Angeli Merkel zależy na sukcesie tego szczytu, bo to jest pierwsza prezydencja Niemiec po rozszerzeniu UE - zaznaczył. Szef SLD Wojciech Olejniczak podkreślił, że Sojusz jednoznacznie wspiera rząd w negocjacjach, ale nie może wspierać w sprawach, "w których Polska staje się izolowana". - Merkel występuje w imieniu całej UE, więc spór idzie nie tylko między Polską a Niemcami, a między Polską a pozostałymi krajami UE - mówił. Różne opinie na temat wizyty prezydenta i samej propozycji Polski mają też eksperci. Według Rafała Trzaskowskiego z Centrum Europejskiego Natolin, było to kolejne spotkanie testujące i dlatego trudno się dziwić, że obie strony pozostały przy swoich stanowiskach. - Celem tych spotkań jest lepsze poznawanie stanowisk partnerów. I to na pewno zostało osiągnięte - mówił. Podobnego zdania jest ekspert ds. międzynarodowych Jaromir Sokołowski.