Kaczyński pytany był w środę w TVN24 dlaczego obecnie ostro krytykuje premiera i rząd za ich działania wobec Ukrainy, choć na początku ukraińskiego kryzysu popierał je, m.in. uczestnicząc w spotkaniu w kancelarii premiera. - Wybrałem interesy nie partykularne, ale interes wspólny, polski, bo liczyłem na to, że rzeczywiście nastąpi zmiana, że po latach udawanej przyjaźni z Władimirem Putinem i zgodzie na to, że dzieje się źle, a my udajemy, że dzieje się dobrze, nastąpi zmiana - powiedział prezes PiS. Według niego obecnie widać, że "ta zmiana to jest sfera, jak zwykle u Donalda Tuska, PR, czyli propagandy, słów, niczego więcej". - Muszę to krytykować, bo chodzi o interes Polski - powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości. - Gdyby mi nie zależało na Polsce, to bym nie klaskał (w trakcie debaty sejmowej na temat sytuacji na Ukrainie - red.), nie poszedłbym na spotkanie. Liczyłem na zmianę i znów się zawiodłem - dodał Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS "Donald Tusk nie uczynił w ciągu tych lat niczego, żeby zabezpieczyć Polskę, pod żadnym względem - militarnym czy jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne lub konsolidację Polaków". Według niego Tusk "poza słowami nie czyni niczego". Zwrócił m.in. uwagę na porozumienie między Polską a Rosją, podpisane przez ministrów spraw zagranicznych w grudniu ub.r. i organizację Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce. - Nie można by było czegoś w tej sprawie zrobić, dać sygnał, że to nie tylko słowa, nie tylko demonstracje, ale fakty? - pytał prezes PiS. Kaczyński dopytywany był także, jakie podjąłby działania wobec Rosji, gdyby to on był obecnie premierem. - Wycofałbym się ze wszystkich przedsięwzięć, które ostatnio były podjęte, zakładając, że to byłby stan zastany. Przez całe sześć i pół roku rządów Donalda Tuska działałbym zupełnie inaczej i mogłoby to przynieść poważne zmiany - deklarował prezes PiS. - Byłbym w pierwszej linii krajów, które chcą powstrzymać ekspansjonizm rosyjski, bo to grozi Ukrainie, ale grozi także Polsce. Niezatrzymanie tego ekspansjonizmu będzie oznaczało bezpośrednie zagrożenie dla Polski - powiedział Kaczyński. - Taki typ monachijskiego tchórzostwa zawsze prowadzi do nieszczęścia, a był uprawiany przez lata - ocenił.