- To, czy to będzie Europejczyk, pokaże stan wpływów Europy w międzynarodowym systemie finansowym. Pojawiają się głosy, że niekoniecznie to Europejczyk powinien być na czele Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Może ktoś inny; Azjata albo z Bliskiego Wschodu, a nawet pada czasem tureckie nazwisko - powiedział ekspert ds. europejskich Piotr Maciej Kaczyński z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS). Zdaniem belgijskiego ministra finansów Didiera Reyndersa, UE musi dalej kierować MFW. - Jest wskazane, by Europa kontynuowała zajmowanie tego stanowiska, i jest wskazane, by na cały okres mandatu - powiedział Reynders, wchodząc na posiedzenie ministrów strefy euro w Brukseli poświęcone pomocy dla Portugali i Grecji, w którym Strauss-Kahn też miał uczestniczyć. Przypomniał, że Europa jest największym płatnikiem do MFW. Także Piotr Maciej Kaczyński wskazuje, że Europejczycy mają silne argumenty, by utrzymać stanowisko dyrektora generalnego MFW. Po pierwsze, od powołania MFW po II wojnie światowej istnieje porozumienie z USA, że UE obsadza MFW, a Amerykanie Bank Światowy, i jeśli ta zasada zostanie podważona, zdaniem Kaczyńskiego powinno to obowiązywać obie strony, "bo to pozycja całego zachodu się osłabia", nie tylko Europy. Ponadto dodaje, że jesienią ubiegłego roku pod presją USA i krajów rozwijających się, z Chinami na czele, Europejczycy zgodzili się na reformę głosowania w MFW, oddając część głosów ważonych, dotychczas należących do UE. - Najwięcej zyskały Chiny. Ale Amerykanie razem z UE wciąż mają tyle głosów, by przekonać innych do dobrego europejskiego kandydata - wyjaśnia. Wśród nazwisk, które już spekulacyjnie przywołują dyplomaci i dziennikarze w Brukseli, najczęściej pada nazwisko francuskiej minister finansów Christine Lagarde i kończącego mandat prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude'a Tricheta. - Dlaczego nie jakiś Niemiec, albo Leszek Balcerowicz? - zapytał retorycznie Kaczyński. - Europejczycy muszą się sprężyć nad jednym nazwiskiem, jeśli chcą to stanowisko utrzymać - dodaje. Zauważa, że wobec osłabionej pozycji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego wcale nie musi to być Francuz. Większość ministrów finansów, którzy przybyli w poniedziałek na posiedzenie Eurogrupy w Brukseli, odmawiała komentarzy w sprawie ewentualnego następcy Strauss-Kahna, dopóki postawione przez amerykańskie organy śledcze oskarżenia o próbę gwałtu na pokojówce się nie potwierdzą. Zapewniali też, tak jak wcześniej Komisja Europejska, że afera z DSK nie będzie miała wpływu na ewentualną decyzję UE, EBC i MFW w sprawie Grecji. Strauss-Kahn miał być obecny na poniedziałkowym posiedzeniu ministrów. - Nie widzę powodu, dlaczego to wydarzenie w jakimś hotelu w Nowym Jorku miałyby wpłynąć na kryzys euro - powiedział niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, dodając, że MFW to dobrze zorganizowana instytucja i poradzi sobie z nieobecnością swego dyrektora generalnego. Także zdaniem polskiego ministra finansów aresztowanie Strauss-Kahna "w żaden sposób nie wpłynie na spotkanie". - Takie bardzo zaskakujące i nieprzewidziane wydarzenia oczywiście są bardzo ważne medialnie, ale z punktu widzenia funkcjonowania instytucji to nic nie zmieni - powiedział Jacek Rostowski w Polsat News. Nieoficjalnie dyplomaci przyznają jednak, że DSK był "czołowym architektem" pomocy w wysokości 110 mld euro, jaką rok temu UE wspólnie z MFW przyznała Grecji, i jego rola w podjęciu decyzji o ewentualnym przedłużeniu spłaty kredytu, obniżeniu stóp procentowych czy innej formie restrukturyzacji byłaby kluczowa.