- Doskonale rozumiem, że prezydent bał się orzeczenia Sądu Konstytucyjnego, ponieważ bardzo dobrze wiedział, że orzeczenie to nie będzie dla niego korzystne - oświadczył Janukowycz w piątek, spotykając się w Kijowie z sekretarzem generalnym Rady Europy, Terrym Davisem. W środę Juszczenko anulował swój dekret o rozwiązaniu parlamentu z 2 kwietnia i ogłosił nowy, w którym przeniósł wyznaczone na 27 maja przedterminowe wybory parlamentarne na 24 czerwca. Popierająca prezydenta antyrządowa opozycja niejednokrotnie ostrzegała, że Sąd Konstytucyjny, badający obecnie na prośbę deputowanych prorosyjskiej koalicji Janukowycza zgodność pierwszego dekretu o rozwiązaniu parlamentu z ustawą zasadniczą, wyda werdykt niekorzystny dla Juszczenki. Argumentowano to tym, iż większość sędziów uzyskała swe stanowiska dzięki rekomendacji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów - ugrupowań wchodzących w skład koalicji rządowej. Tymczasem w piątek 160 deputowanych koalicyjnych skierowało do Sądu Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie, czy kolejny dekret Juszczenki nie jest sprzeczny z ukraińską konstytucją. Janukowycz i jego stronnicy chcą całkowitego odwołania decyzji o rozwiązaniu parlamentu. Juszczenko utrzymuje ze swej strony, że na taki wariant nie pójdzie. "Przedterminowe wybory parlamentarne na Ukrainie odbędą się. Moje stanowisko w tej sprawie jest niezłomne" - podkreślił w środę prezydent, w przemówieniu telewizyjnym. Zdaniem ludzi z otoczenia Juszczenki, rządząca koalicja pod kierunkiem Janukowycza dąży do zmian w konstytucji i dlatego przekupuje deputowanych, aby uzyskać w parlamencie większość 300 głosów, co umożliwi wprowadzenie zmian w ustawie zasadniczej ograniczających uprawienia szefa państwa, bądź nawet likwidujących urząd prezydenta.