"Przygotowuję teraz list do PE, w którym spróbuję przypomnieć europejskim, a w szczególności polskim politykom, o ich własnej historii. Przypomnieć, że polscy bohaterowie narodowi z AK byli sądzeni na procesie w Moskwie (proces przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w 1945 roku - red.)" - powiedział Juszczenko w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant Ukraina". "Nie przeszkodziło to (proces moskiewski) Polakom, bez pytania nikogo o zgodę, uznać ich (żołnierzy AK) za własnych bohaterów, którzy walczyli o polską niepodległość" - podkreślił były szef państwa. Tytuł Bohatera Ukrainy Juszczenko przyznał Banderze w styczniu w uznaniu zasług "w walce o niezależne państwo ukraińskie". Krok ten wywołał sprzeciw w Rosji oraz w Polsce, gdzie kierowana przez Banderę Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej zbrojne ramię - Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) - obarczane są odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Decyzję Juszczenki w tej sprawie z inicjatywy polskich eurodeputowanych potępił także PE. Wskazał, że OUN kolaborowała z nazistowskimi Niemcami oraz wezwał nowego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza do "rozpatrzenia na nowo takich decyzji i potwierdzenia przywiązania (Ukrainy) do europejskich wartości". Przeciwko rezolucji PE o Banderze wystąpiły rady obwodowe Ukrainy zachodniej oraz organizacje społeczno-polityczne. Apel w tej sprawie do przewodniczącego PE Jerzego Buzka podpisało także 100 deputowanych 450-osobowego parlamentu ukraińskiego. "Bandera nie współpracował z nazistami; jego dwaj bracia zginęli w Auschwitz, a on sam lata II wojny światowej spędził w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen" - stwierdzili członkowie Rady Najwyższej Ukrainy. Z otoczenia nowego, uważanego za prorosyjskiego prezydenta Janukowycza płyną tymczasem sygnały, że zamierza on unieważnić dekret Juszczenki o uhonorowaniu Bandery. Środowiska nacjonalistyczne ostrzegły już, że jeśli Janukowycz to uczyni, na Ukrainie wybuchnie rewolucja.