W wywiadzie dla kilku europejskich dzienników, który "The Times" zamieścił we wtorek, Juszczenko zaznaczył, że Rosja odmawia współpracy nawet po tym, gdy poruszył tę kwestię bezpośrednio z prezydentem Władimirem Putinem. Według niego nawet po tym rosyjskie laboratoria odmawiają dostarczenia dioksynowych próbek i ekstradycji trzech podejrzanych. - Trzy laboratoria na świecie produkują taką dioksynę. Łatwe jest określenie pochodzenia substancji, nie ma w tym żadnej tajemnicy - powiedział Juszczenko. Dodał, że dwa laboratoria dostarczyły próbki, lecz rosyjskie - nie. Pytany, czy uważa, że w próbę otrucia go było zamieszane państwo, Juszczenko nie odpowiedział twierdząco, lecz zaznaczył, że "to nie było działanie indywidualne". Nieudana próba otrucia obecnego prezydenta miała miejsce 5 września 2004 r. Austriaccy lekarze orzekli, że pogorszenie stanu zdrowia Juszczenki było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy prezydenta do dziś. Prokuratura ukraińska ustaliła, że Juszczenko został zatruty dioksynami wyprodukowanymi w jednym z trzech laboratoriów - w Rosji, Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii.