"Chcę powiedzieć jasno: nie będę premierem. Nie będę nim, bo będę prezydentem" - oświadczył szef państwa w telewizyjnym show politycznym, nadanym wczoraj wieczorem w stacji ICTV. Niektórzy ukraińscy komentatorzy utrzymują, że Juszczenko zdaje sobie sprawę z nikłych szans na reelekcję, w związku z czym porozumiał się z Janukowyczem, iż w razie jego wygranej w styczniowych wyborach otrzyma od niego tekę premiera. "Jestem Ukraińcem, a nie chachłem (pogardliwe określenie Ukraińców - red.). Nie będę uczestniczyć w intrygach z siłami, które nie działają na rzecz Ukrainy" - podkreślił urzędujący prezydent. Zaznaczył jednocześnie, że ewentualna porażka wyborcza nie będzie dla niego tragedią. "Moja rodzina na pewno się z tego ucieszy" - powiedział. Twierdzenia ekspertów o możliwym porozumieniu Juszczenki z Janukowyczem, który uważany jest za kandydata prorosyjskiego, są wynikiem kampanii obecnego prezydenta, w której skupia się on na walce z kandydującą w wyborach obecną premier Julią Tymoszenko. Tymczasem według ostatnich sondaży poparcie dla Juszczenki wynosi dziś ok. 4 procent. Faworytem rankingów jest Janukowycz, który może liczyć nawet na ok. 30 proc. głosów. Na drugim miejscu znajduje się Tymoszenko, na którą chce obecnie głosować niecałe 15 proc. wyborców.