- W ciągu ostatnich dwóch tygodni mieliśmy do czynienia z ukraińską wersją puczu moskiewskiego - oświadczył, nawiązując do nieudanej próby przejęcia władzy w b. ZSRR w 1991 r. przez "twardogłowych" komunistów. Na konferencji prasowej z okazji Dnia Dziennikarza prezydent zwrócił uwagę, że do spisku Tymoszenko z Janukowyczem nie doszło właśnie dzięki staraniom dziennikarzy. O rozmowach koalicyjnych Bloku Tymoszenko z Partią Regionów Ukrainy Janukowycza media ukraińskie poinformowały ponad tydzień temu. Jako pierwsza uczyniła to niezależna i opiniotwórcza gazeta internetowa "Ukrainska Prawda". Juszczenko oznajmił w odpowiedzi, że obie strony dążą do zmian w konstytucji, których ostatecznym celem jest w rzeczywistości podział władzy między Tymoszenko i Janukowyczem. Według prezydenta ustalili oni, że Tymoszenko przez najbliższe 10 lat zachowa stanowisko premiera, a Janukowycz zostanie wybrany w parlamencie na prezydenta. Mieli też zaproponować przedłużenie kadencji obecnego parlamentu. Założenia projektowanego sojuszu zostały umieszczone w projekcie nowej ukraińskiej konstytucji, którą opublikował poczytny tygodnik "Dzerkało Tyżnia". Wywołało to szeroką dyskusję społeczną i protesty elit politycznych; prawdopodobnie wskutek nich w minioną niedzielę Janukowycz ogłosił, że wycofał się z rozmów z Tymoszenko. - Prezydent Ukrainy powinien być wybierany wyłącznie przez naród - oświadczył, dodając, że wyłanianie prezydenta przez parlament byłby dla ukraińskiej demokracji "krokiem wstecz". Tego samego dnia, w ubiegłą niedzielę, z orędziem do narodu wystąpiła premier Tymoszenko. Zaprzeczyła ona, jakoby omawiała z Janukowyczem pomysł wybierania prezydenta w parlamencie i oświadczyła, że celem ich negocjacji było utworzenie koalicji, która miała efektywniej walczyć z obecnym na Ukrainie kryzysem. Kolejnej wypowiedzi na ten temat Tymoszenko udzieliła we wtorek, w czasie konferencji prasowej Juszczenki. - Żałuję, że jeszcze przed wniesieniem projektu zmian konstytucyjnych do parlamentu rozpoczęła się taka zmasowana, ogólna histeria, która zniszczyła naszą pracę i która mogła dać państwu normalną konstytucję jeszcze przed wyborami prezydenckimi - oświadczyła. Do wyborów prezydenckich na Ukrainie powinno dojść w styczniu przyszłego roku. Wtedy właśnie kończy się pięcioletnia kadencja Wiktora Juszczenki.