O dyskusji z udziałem Junckera, która odbyła się w poniedziałek wieczorem w Akademii Badań Naukowych w Bonn, poinformował we wtorek niemiecki dziennik "Handelsblatt". "Fakt, że o treści tej rozmowy poinformowano (media), był ciężkim błędem" - ocenił Juncker. Na pytanie, czy to on lub ktoś z jego otoczenia jest odpowiedzialny za przeciek, Juncker odpowiedział: "Wykazuję wielką zdolność do samokrytyki, ale tego nie chcę mieć na karku". Szef KE nie ujawnił, kto upublicznił treść poufnej rozmowy. W spotkaniu w Londynie, oprócz May i Junckera, uczestniczyli jego szef gabinetu Martin Selmayr oraz główny negocjator UE Michel Barnier i jego zastępczyni Sabine Weyand. O przebiegu rozmowy, która odbyła się 26 kwietnia w Londynie, napisał, nie szczędząc pikantnych szczegółów, cztery dni później niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung". Z relacji wynikało, że May jest źle przygotowana i nastawiona konfrontacyjnie do rozmów o Brexicie. Według "FAS" spotkanie Junckera z brytyjską premier było dla niego wstrząsem i spowodowało, że bardzo sceptycznie ocenia on szanse na kompromis w negocjacjach na temat Brexitu. Z relacji opublikowanej przez "FAS" wynika, że Londyn bagatelizuje kwestie związane z prawami obywateli krajów UE mieszkających w Wielkiej Brytanii. Z rozmowy wynikało ponadto, że Londyn zamierza blokować rozmowy o aktualizacji wieloletnich ram finansowych Unii. Najpoważniejszym punktem spornym jest kolejność podejmowanych działań. Zdaniem UE najpierw powinny zostać uzgodnione "zasady rozwodu", a dopiero później kwestie przyszłej współpracy. May chce natomiast rozpocząć natychmiast rozmowy o umowie o wolnym handlu a o kosztach rozwodu porozmawiać na końcu procesu negocjacji. Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" pisał w zeszłym tygodniu, że Merkel jest "wściekła" na Junckera i obarcza właśnie jego odpowiedzialnością za przeciek. Zdaniem Merkel ujawnienie treści poufnych rozmów zaszkodzi negocjacjom o warunkach Brexitu.