Juncker wziął udział w Brukseli we wspólnej konferencji prasowej z nowym kanclerzem Austrii Sebastianem Kurzem. Szef KE był pytany, jak zachowa się podczas środowego spotkania unijnych komisarzy w kontekście dyskusji o Polsce. Kurz był pytany z kolei, jaka będzie jego odpowiedź, jeśli wobec Polski zostanie uruchomiony art. 7. traktatu europejskiego. "Nie jesteśmy na wojnie z Polską. To trudna procedura. (...) Z pewnością nie zerwaliśmy jak dotąd wszystkich mostów (między Polską i Komisją Europejską)" - powiedział Juncker. Kanclerz zaznaczył, że nie wie, jaką decyzję podejmie KE. "Szef KE nie powiedział mi, w jakim kierunku może pójść ta decyzja. Całkowicie ufam Komisji Europejskiej. Oczywiście zobaczymy, jak na tę kwestię odpowiemy" - zaznaczył Kurz. Według źródła PAP, w środę na posiedzeniu KE postawiona zostanie sprawa uruchomienia art. 7. ust. 1 unijnego traktatu wobec Polski. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta przez kolegium komisarzy. Komisja ma porównywać ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz Sądzie Najwyższym z przyjętymi w lipcu przez KE rekomendacjami wobec Polski. Kolegium komisarzy wystosowało wówczas ostrzeżenie do polskich władz wskazując, że podjęcie kroków mających na celu przeniesienie lub wymuszenie przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego może skutkować uruchomieniem art. 7 ust. 1 unijnego traktatu. Uruchomienie art. 7. oznacza przekazanie sprawy Polski z poziomu Komisji na poziom państw członkowskich w Radzie UE. Te będą mogły stwierdzić, że istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez Polskę wartości Wspólnoty. Aby to zrobić wymagana jest większość czterech piątych krajów członkowskich. Dojście do sankcji opisanych w art. 7. wymaga jednomyślności na poziomie Rady Europejskiej, czyli szefów państw i rządów. To jednak nie wszystko, Komisja w środę - według źródeł PAP - może bowiem również wykonać kolejny krok w prowadzonej od wakacji procedurze o naruszenie prawa unijnego. Zdaniem Brukseli ustawa o ustroju sądów powszechnych podważa niezależność polskich sędziów. Polskie władze w pismach do Komisji przekonywały, że zmiany nie oddziałują na niezawisłość sędziów i ich orzecznictwo. KE stoi na stanowisku, że ustawa jest niezgodna z prawem UE z uwagi na wprowadzenie odmiennego wieku emerytalnego dla kobiet (60 lat) i mężczyzn (65 lat) sprawujących urząd sędziowski. Zdaniem KE stanowi to dyskryminację ze względu na płeć. To z kolei jest sprzeczne z art. 157. Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej i dyrektywą w sprawie równości płci w dziedzinie zatrudnienia. Komisja ma również zastrzeżenia prawne do uprawnienia ministra sprawiedliwości uznaniowego przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, jak również uznaniowego odwoływania i powoływania prezesów sądów. "Podważy to niezależność polskich sądów, co jest niezgodne z art. 19. ust. 1. Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) w związku z art. 47. Karty praw podstawowych Unii Europejskiej" - podkreślono we wrześniowym komunikacie KE. Wystosowana ponad trzy miesiące temu uzasadniona opinia ze strony KE do polskich władz była drugim etapem formalnego postępowania o naruszenie przez państwo członkowskie prawa UE. Warszawa miała miesiąc na zastosowanie się do przesłanych zaleceń. Zgodnie z prawem UE w następstwie braku odpowiednich działań, Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Z Brukseli Łukasz Osiński