Świata groźnych, acz zabawnych "Piratów z Karaibów" chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Szalone przygody kapitana Jacka Sparrowa, jego załogi, Elizabeth Swan i Willa Turnera śledziły miliony. Do tej pory w kinach pojawiło się pięć filmów z serii "Piratów z Karaibów", które zarobiły na całym świecie ponad 3,4 miliarda funtów. Mimo tego, że w obsadzie nie brakowało wybitnych nazwisk, takich jak Orlando Bloom czy Keira Knightley, to właśnie Johnny Depp i jego bardzo wyraziste oddanie Jacka Sparrowa "kupiło" serca widzów, sprawiając, że stał się on niejako ikoną całego uniwersum. Depp miał skończyć z rolą Jacka Sparrowa Przyszłość Depp'a w roli kapitana Czarnej Perły stanęła pod znakiem zapytania po tym, jak przegrał proces o zniesławienie. Chodziło o artykuł opublikowany w "The Sun", w którym zarzucono, że aktor stosował przemoc wobec byłej żony Amber Heard. Co ciekawe, w trakcie procesu Depp twierdził, że nie wróci do współpracy przy produkcji "Piratów z Karaibów", nawet jeśli zaoferują mu "300 milionów dolarów i milion alpak" - podaje "The Sun". Jak podaje "The Sun" roboczy tytuł najnowszej części "Piratów z Karaibów" to "Dzień na morzu", a Depp ma wziąć udział w próbnej sesji zdjęciowej w lutym 2023 roku. Wskazano też, że producentem wykonawczym filmu będzie Bruce Hendricks, który pracował przy pierwszych trzech częściach serii. Wszystkie pozostałe szczegóły dotyczące kasowej produkcji są objęte ścisła tajemnicą. Głośny proces Depp vs Heard Johnny Depp przez lata prowadził sądową batalię z byłą żoną Amber Heard - w czerwcu sąd w stanie Wirginia ogłosił wyrok, zgodnie z którym Heard została uznana winną zniesławienia byłego męża. Aktor pozwał byłą małżonkę o zniesławienie, w związku z felietonem jej autorstwa. Heard pisała w nim o przemocy domowej, jednak Depp twierdził, że to ona znęcała się nad nim psychicznie i fizycznie.