"Ludzie muszą zrozumieć, że to poważna sprawa" - powiedział Kerry. Dodał, że USA starają się zakomunikować Rosjanom jak niebezpieczny był to incydent i wyraził nadzieję, że więcej się nie powtórzy. Wcześniej w czwartek zaniepokojenie z powodu incydentu na Bałtyku wyraził rzecznik Białego Domu Josh Earnest. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ocenił, że incydent na Morzu Bałtyckim to zachowanie niebezpieczne i nieprofesjonalne. W poniedziałek i we wtorek rosyjskie Su-24 przeleciały 20 razy nad niszczycielem USS Donald Cook, znajdującym się na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec. Informacje o incydencie przekazały źródła amerykańskie. Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. USS Donald Cook wyszedł w poniedziałek z portu w Gdyni. Samoloty nie były uzbrojone Rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, nie reagowały na próby kontaktu radiowego ze strony Amerykanów. Rzecznik rosyjskiego resortu obrony Igor Konaszenkow powiedział, że załogi Su-24 wykonywały w ostatnich dniach planowe loty szkoleniowe nad neutralnymi wodami Morza Bałtyckiego. Trasa przelotu przebiegała przez rejon, w którym znajdował się amerykański niszczyciel. Konaszenkow powiedział, że był to obszar leżący około 70 km od rosyjskiej bazy morskiej; "po natrafieniu na okręt będący w polu widzenia rosyjscy piloci wykonali zwrot i wycofali się, przestrzegając przy tym wszelkich zasad bezpieczeństwa".