"Dowodem (na to, czy rozejm będzie przestrzegany - PAP) będą działania podejmowane przez strony konfliktu w najbliższych dniach" - oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji podczas corocznego wysłuchania w senackiej komisji spraw zagranicznych poświęconego budżetowi Departamentu Stanu. "W ciągu miesiąca czy dwóch dowiemy się, czy ten proces transformacji jest naprawdę traktowany poważnie czy nie. Syryjski prezydent Baszar el-Asad będzie musiał podjąć decyzje w sprawie rzeczywistego przejściowego okresu rządów. W przeciwnym razie (...) istnieją inne, rozważane obecnie możliwości" - podkreślił. Jak zauważa agencja Reutera, Kerry odniósł się tymi słowami do bliżej niesprecyzowanych na razie planów awaryjnych, które mają obejmować działania zbrojne. Sekretarz stanu USA ocenił, że jeśli walki w Syrii potrwają o wiele dłużej, to zachowanie jedności terytorialnej tego kraju może być trudne. "Może stać się za późno na utrzymanie Syrii w jednym kawałku, jeśli będziemy zwlekać o wiele dłużej" - powiedział. USA i Rosja ogłosiły w poniedziałek, że wstrzymanie walk w Syrii, z wyłączeniem dżihadystycznych organizacji Państwo Islamskie i Front al-Nusra, zacznie obowiązywać od soboty. Zgodnie z ustaleniami syryjski rząd oraz sprzymierzone z nim siły i zbrojne grupy opozycyjne zaprzestaną wzajemnych ataków z wykorzystaniem wszelkiego rodzaju broni. Obserwatorzy ostrzegają, że ze względu na przemieszanie się różnych formacji w Syrii ataki na ugrupowania zbrojnej opozycji mogą być kontynuowane, mimo że grupy te będą stroną porozumienia o rozejmie. Napięcie na Morzu Północnochińskim Podczas wysłuchania w Komisji Kerry poruszył też inne tematy, w tym kwestię narastającego napięcia na Morzu Południowochińskim. Jak podkreślił, Stany Zjednoczone "namawiają do pokojowego rozwiązywania sporów terytorialnych (na tym akwenie), czemu na pewno nie pomaga militaryzacja obiektów w tym regionie". W ubiegłym tygodniu amerykańska telewizja Fox News poinformowała, że Chiny rozmieściły dwie baterie wyrzutni rakiet ziemia-powietrze oraz system radarowy na Woody, jednej z wysp spornego archipelagu Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim. We wtorek amerykański think tank CSIS ostrzegł, że na spornym archipelagu Spratly w tym regionie Chiny mogą budować nowy system radarowy. Pekin rości sobie prawa do kluczowych rejonów i wysp na Morzu Południowochińskim, co doprowadziło do sporu z sąsiednimi państwami - Wietnamem, Filipinami, Malezją, Tajwanem i Brunei. Przez akwen prowadzą ważne szlaki żeglugowe. Wizyta na Kubie Kerry powiedział też we wtorek, że w najbliższych tygodniach może odwiedzić Kubę, "by prowadzić tam dialog o prawach człowieka". Na wyspę wybiera się z oficjalną wizytą - jako pierwszy od 1928 roku urzędujący prezydent USA - Barack Obama. W dniach 21-22 marca ma się spotkać z prezydentem Kuby Raulem Castro, przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego i przedsiębiorcami. USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą w 1961 roku w odpowiedzi na wzrost napięć w relacjach z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. W grudniu 2014 roku prezydenci USA i Kuby ogłosili historyczne ocieplenie relacji po ponad 50 latach. Kerry został też zapytany przez senacką komisję o to, ile pieniędzy z zamrożonych dotąd środków uzyska Iran dzięki realizowaniu porozumienia atomowego, uzgodnionego w lipcu ub. roku. "Chodzi o mniej niż 50 miliardów dolarów" - powiedział. Dzięki porozumieniu, w ramach którego Iran zgodził się ograniczyć i poddać nadzorowi aspekty swego programu atomowego w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na to państwo sankcji, władze w Teheranie odzyskały dostęp do ok. 100 mld dolarów, ale znaczną część tej sumy trzeba było przeznaczyć na spłatę zadłużenia i innych zobowiązań - pisze Reuters. Wcześniejsze doniesienia mówiły o nawet 150 mld dolarów.