Po formalnym aresztowaniu były strażnik w hitlerowskich obozach koncentracyjnych ma być przewieziony do więzienia w Stadelheim i przebadany przez lekarza, który stwierdzi, czy stan zdrowia Demjaniuka pozwala na postawienie go przed sądem. Prokuratura w Monachium zarzuca Demjaniukowi udział w zamordowaniu 29 tysięcy Żydów w Sobiborze między marcem a końcem września 1943 roku. Przez minione kilka tygodni Demjaniuk, wspierany przez rodzinę, bronił się przed ekstradycją do Niemiec. Jego syn wielokrotnie powtarzał, że cierpiący na wstępne stadium białaczki ojciec nie przetrzyma procesu, a być może nawet podróży do Niemiec. Sprawa dotarła do Sądu Najwyższego USA, który jednak w zeszłym tygodniu odmówił rozpatrzenia apelacji Demjaniuka. W poniedziałek został przewieziony ambulansem z domu w Seven Hill do urzędu imigracyjnego w Cleveland, w stanie Ohio (północny- wschód USA), gdzie przejęli go agenci federalni. Następnie wyczarterowanym samolotem przyleciał do Monachium. Na pokładzie maszyny Demjaniukowi towarzyszyli lekarz i pielęgniarz. Urodzony na Ukrainie Demjaniuk był w czasie II wojny światowej strażnikiem w hitlerowskich obozach koncentracyjnych w Sobiborze, na Majdanku, w Treblince i Flossenbuergu. Dawni więźniowie twierdzą, że nazywano go "Iwanem Groźnym". Podejrzany nie przyznaje się do zarzutów zbrodni nazistowskich, twierdząc, że służył w Armii Czerwonej i dostał się do niewoli niemieckiej w 1942 roku. Po wojnie Demjaniuk trafił do obozu dla uchodźców w Monachium. Pod koniec kwietnia dziennik "Bild-Zeitung" ujawnił, że w archiwum Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej (ITS) Czerwonego Krzyża w Bad Arolsen znajdują się dokumenty, według których Demjaniuk podał się za ofiarę nazistów. Zgłosił się jako tzw. przesiedleniec (displaced person), uchodząc za osobę deportowaną, tak jak robotnicy przymusowi i wyzwoleni z obozów koncentracyjnych. Miał też podać fałszywy życiorys, wypełniając formularz organizacji zajmującej się pomocą dla uchodźców. Napisał w nim, że pracował jako kierowca w hitlerowskim obozie Sobibór. Nie wspomniał o przynależności do SS i zbrodniach popełnianych w obozie zagłady. W 1952 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował jako robotnik w fabryce samochodów. Dwukrotnie pozbawiano go obywatelstwa USA. W 1986 roku został wydany Izraelowi w związku z oskarżeniem o udział w zagładzie Żydów. Został skazany na śmierć w procesie dotyczącym czynów, których miał się dopuścić w czasie, gdy był strażnikiem w obozie w Treblince. Jednak Sąd Najwyższy Izraela uchylił ten wyrok, uzasadniając, że nie ma wystarczających dowodów, iż oskarżony był osławionym "Iwanem Groźnym". Demjaniuk wrócił po tym wyroku do Stanów Zjednoczonych. Jest bezpaństwowcem.