- Dzisiaj świętujemy triumf nie kandydata, a idei, jaką jest demokracja. Wola ludu została wysłuchana. Wiemy, że demokracja jest cenna i delikatna i teraz wygrała. To jest dzień Ameryki, dzień demokracji - rozpoczął swoje przemówienie Joe Biden po tym, gdy został zaprzysiężony na 46. prezydenta USA. - Mamy wiele do zrobienia, wiele do naprawienie, wiele do uleczenia, wiele do zbudowania i wiele do zyskania. Potrzeba nam jedności. Właśnie złożyłem świętą przysięgę, którą składał każdy z tych patriotów. Ale historia Ameryki zależy od wszystkich z nas - mówił Joe Biden. - W jedności możemy zrobić wielkie, ważne rzeczy. Możemy dać ludziom pracę, możemy wysłać dzieci do bezpiecznych szkół, możemy zapewnić sprawiedliwość rasową. Ameryka może być siłą działającą na rzecz dobra na świecie - kontynuował Biden. Zaapelował do każdego Amerykanina, aby dołączył do niego.- Mamy wspólny cel. Możemy zrobić rzeczy wspaniałe, zwyciężyć wirusa - mówił Biden. Zapewnił, że będzie prezydentem wszystkich Amerykanów, także tych, którzy go nie wspierali. Poprosił o minutę ciszy i wspólną, cichą modlitwę w intencji 400 tys. Amerykanów, którzy stracili życie przez pandemię. - Przed nami wszystkimi i przed Bogiem daję wam słowo, że będę bronił was, bronił Ameryki i bronił konstytucji. Razem napiszemy amerykańską historię nadziei, a nie strachu. Jedności, a nie podziałów - zakończył swoje inauguracyjne przemówienie nowy prezydent USA Joe Biden. Demokrata Joe Biden został przed Kapitolem zaprzysiężony na 46. prezydenta USA. 78-latek jest następcą Republikanina Donalda Trumpa. Jest drugim katolikiem i najstarszą osobą w historii, która obejmuje najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych. Przed zaprzysiężeniem Bidena przysięgę złożyła wiceprezydent USA Kamala Harris, która jest pierwszą kobietą na tym stanowisku. W trwającej uroczystości uczestniczą członkowie Kongresu, byli prezydenci oraz dotychczasowy zastępca Trumpa Mike Pence. Z uwagi na zagrożenie epidemiczne i zagrożenie zamieszkami przed Kapitolem nie ma tłumów wiwatujących na cześć nowego prezydenta. Na wielkich błoniach w centrum w ziemię wbito prawie 200 tysięcy flag. 78-letni Joe Biden jest następcą republikanina Donalda Trumpa. Jest drugim katolikiem i najstarszą osobą w historii, która obejmuje najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych. Prezydentura jest dla Bidena zwieńczeniem blisko pół wieku w polityce. Jego zastępczynią jest Kamala Harris, pierwsza kobieta i osoba o pochodzeniu afroamerykańskim na tym stanowisku. Po uroczystościach na Kapitolu Biden i Harris udadzą się na cmentarz w Arlington, gdzie złożą wieniec pod Grobem Nieznanego Żołnierza. Następnie skierują się do Białego Domu, gdzie już o godzinie 23.15 czasu polskiego prezydent podpisze pierwsze rozporządzenia wykonawcze. Jak donoszą media, w Białym Domu były prezydent Donald Trump zostawił list dla nowego gospodarza. Republikanin w środę rano czasu lokalnego poleciał na Florydę i zrywając z tradycją nie wziął udziału w zaprzysiężeniu swojego następcy. Ponad 25 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej Z obawy przed zamieszkami na ulicach Waszyngtonu rozlokowano ponad 25 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej, a do tej liczby dochodzi policja oraz służby federalne, jak FBI. Od 6 stycznia i szturmu zwolenników prezydenta Donalda Trumpa na Kapitol w stolicy z dnia na dzień zwiększano środki bezpieczeństwa - wznoszono kolejne ogrodzenia i barykady, zamykano mosty i ulice, sprawdzano studzienki oraz latarnie. Do Kongresu w środę bez przepustki dla nielicznych gości nie ma dostępu. Mieszkańców Dystryktu Kolumbii poproszono, by dla swojego bezpieczeństwa w środę pozostali w domach. Nowego prezydenta nie wiwatują tłumy na błoniach przed Kongresem, tak jak to odbywało się z przeszłości. Przed Kapitolem wbito w ziemię ponad 200 tysięcy flag. Służby zapewniają, że na ulicach miasta nie odnotowano żadnych poważniejszych incydentów.