Pod naciskiem Rosji prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz wstrzymał w listopadzie br. proces przygotowań do podpisania Układu Stowarzyszeniowego z Unią Europejską. Jego decyzja zapoczątkowała masowe protesty na Ukrainie. W Kijowie policja użyła przemocy przeciwko demonstrantom, którzy w pokojowy sposób domagali się ustąpienia rządu. Brutalność policji spowodowała, że jeszcze więcej ludzi wyszło na ulice, żeby zmusić prezydenta do dymisji. Największą rywalką Janukowycza jest była szefowa rządu Julia Tymoszenko, którą pod zarzutem nadużycia władzy skazano na karę więzienie. Od tego czasu mnożą się jednak wątpliwości, czy było to zgodne z prawem. Dla UE zwolnienie Julii Tymoszenko z więzienia było głównym warunkiem zawarcia jakiejkolwiek umowy z Ukrainą, co ożywiłoby handel z tym krajem i ułatwiło mu w przyszłości akcesję do UE. W rozmowie z Deutsche Welle córka Julii Tymoszenko wyjaśnia, jaką rolę pełni w protestach jej matka. Deutsche Welle: Jak Pani ocenia protesty minionego tygodnia na Ukrainie? Jewgenia Tymoszenko: - Nam nie chodzi wyłącznie o to, że Janukowycz odmawia Ukraińcom przyszłości w Europie, nie zgadzając się na zawarcie układu stowarzyszeniowego. Tu chodzi również o przemoc policji, którą przypisuje się zwolennikom prezydenta. Policja pobiła młodych ludzi, uczestniczących w pokojowych demonstracjach. To ludzi rozsierdziło. Wobec tego jeszcze więcej mieszkańców Ukrainy wyszło w niedzielę na ulice - prawie milion. - W tym proteście nie chodzi wyłącznie o europejską przyszłość Ukrainy. Jest to walka każdego z nas z reżimem, który pozbawił nas podstaw gospodarczych, perspektyw oraz przyszłości w Europie. Pani matka zdaje się odgrywać ważną rolę w kwestii układu stowarzyszeniowego. Jaką konkretnie? - Moja matka powiedziała Unii wyraźnie, żeby nie uzależniać podpisania układu od zwolnienia jej z więzienia. Poszła też na kilka ustępstw. Prosiła opozycję, żeby w parlamencie jednogłośnie opowiedziała się za integracją europejską. Zgodziła się nawet na to, by wywieziono ją z kraju w kajdankach. Kilka dni przed szczytem powiedziała, że jeśli Janukowycz zdecyduje się w ostatniej chwili zawrzeć układ stowarzyszeniowy, niech Unia go podpisze nawet wtedy, gdy matka nie zostanie zwolniona z więzienia. Jak Pani ocenia politykę Rosji wobec Ukrainy? - Nie jestem do tego upoważniona. Ale jako Ukrainka wiem, co przywódcy tego państwa powinni zrobić. Po pierwsze powinni chronić interesy Ukrainy i zwalczać korupcję. Bo korupcja jest przyczyną upadku gospodarczego tego kraju. Gospodarka Ukrainy jest w niebezpieczeństwie. Kawałek po kawałku oddajemy naszą suwerenność w ręce sąsiadów, którzy mają chrapkę na surowce Ukrainy. Po fiasku układu stowarzyszeniowego raz jeszcze stało się jasne, że Janukowycz nigdy nie dążył do integracji z Europą. Czego oczekuje Pani od UE w najbliższej przyszłości? - Gdy odwiedziłam ostatnio moją matkę, była po dziewięciu dniach strajku głodowego. Apelowała do europejskich szefów państw i świata demokratycznego, żeby nie dopuścili do wzmocnienia zapędów dyktatorskich Janukowycza. Bo pobicie młodych ludzi to dopiero początek. Teraz, gdy setki tysięcy ludzi demonstruje na ulicach, żeby wzmóc presję na Janukowycza i jego rząd, jesteśmy wdzięczni, że przywódcy europejscy popierają buntujący się naród ukraiński. Opozycja widzi swoją rolę we wspieraniu narodu ukraińskiego, aby jego postulaty zostały wysłuchane przez polityków reżimu. Niestety dochodzimy do wniosku, że politycy jakby nie byli świadomi, iż protestuje cały naród, żądając zmian na lepsze. Jako córka Julii Tymoszenko, chciałabym w imieniu tych, którzy walczą o demokrację na Ukrainie, zaapelować do sił demokratycznych na świecie i prosić, żeby dalej domagali się zwolnienia mojej matki z więzienia, żeby nie została polityczną zakładniczką reżimu. Jewgenia Tymoszenko reprezentuje w wielu krajach interesy swojej matki i apeluje o zintegrowanie Ukrainy z UE. Tetyana Bondarenko, DW / tł. Iwona D. Metzner red. odp.: Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle