Prowizorka na Krymie Od aneksji Krymu minęło pięć miesięcy i jak dotąd nie wymieniono jeszcze ukraińskich tablic rejestracyjnych na rosyjskie. Wielu kierowców na flagę ukraińską, widniejącą na tablicach rejestracyjnych pojazdów, po prostu przykleiło rosyjską. Banki ukraińskie są zamknięte, a rosyjskich przeważnie nie otwierają, bo boją się sankcji Zachodu. Prawie żaden bankomat nie działa. Kto potrzebuje gotówki, musi się ustawić w kolejce do kasy w banku. Zinajda uwielbia Putina Bakczysaraj, cel wycieczek turystycznych, ongiś stolica Chanatu Krymskiego, był politycznym i duchowym centrum Tatarów Krymskich. Przed wejściem do pałacu chanów krymskich stragany pełne badziewia: torebki szydełkowe, mydełka ziołowe, orientalne dzbanuszki do kawy. Zinajda czeka na klientów: - Jesteśmy szczęśliwi, po prostu szczęśliwi, że należymy teraz do Rosji. Mieliśmy takiego stracha przed Prawym Sektorem i Gwardią Narodową Ukrainy. Putin jest taki mądry. Jest fantastycznym facetem. To polityk z klasą. Nie ma na świecie mądrzejszego i bardziej dalekowzrocznego przywódcy.Od wprowadzenia rubla mocno wzrosły ceny; również ceny podstawowych produktów spożywczych. Na przykład chleb, który kosztował w przeliczeniu 14 rubli, dziś kosztuje 20. "Pamiątki związane z aneksją Krymu" Nadmorską promenadą spacerują turyści. Jednak nie ma ich tylu, co zwykle o tej porze roku. Brakuje zwłaszcza Ukraińców. A Rosjanie chcą przede wszystkim zobaczyć na własne oczy legendarną Flotę Czarnomorską cumującą w zatoce od czasów carskich. Większość rosyjskich turystów uważa, że przyznanie Republice Ukraińskiej w czasach sowieckich Krymu było błędem historycznym. Dlatego największym wzięciem cieszą się tego lata pamiątki związane z aneksją Krymu: koszulki z portretem Putina albo z wizerunkami "zielonych ludzików"; owych żołnierzy w zielonych mundurach bez znaków rozpoznawczych, którzy wiosną zajęli Krym. Paszporty Pięć miesięcy po kontrowersyjnym referendum w sprawie przystąpienia Krymu do Federacji Rosyjskiej, ciągle jeszcze panuje euforia. Większość mieszkańców ma już rosyjskie paszporty.Na zachwyt Rosją Igor Sawczenko jedynie kręci głową. On zostanie Ukraińcem i zatrzyma swój ukraiński paszport. - Nawet, jeśli będą mnie uważać za obcokrajowca i będę musiał się starać w moim kraju o zezwolenie na pobyt, pozostanę Ukraińcem. Poza tym mój uniwersytet w Sewastopolu realizuje projekt badawczy z uniwersytetem w Wiedniu.Ponieważ Unia Europejska nie uznała rosyjskiej aneksji Krymu ten 24-latek obawia się, że wymiana paszportu ukraińskiego na rosyjski mogłaby się dla niego skończyć wykluczeniem go z projektu badawczego. Piłkarze bez klubu Na spalonej słońcem murawie, na skraju miasta, dwie drużyny kopią piłkę. Jest to trening klubu piłkarskiego "Sewastopol". Wielu spośród tych 14-15-latków marzy o karierze zawodowego piłkarza. Ich klub był w końcu w pierwszej lidze Ukrainy. Jednak od czasu aneksji Krymu przestali marzyć. - Nie ma już naszej zawodowej drużyny. Teraz próbujemy znaleźć nowych graczy.Jaroslaw Zajcew, jeden z chłopców, mówi, że nowe przywództwo rosyjskie zabrania klubowi grę w ukraińskiej lidze, a ukraiński Związek Piłki Nożnej zabrania przejścia do rosyjskiej ligi. Dlatego zawodowcy opuścili Sewastopol. Teraz grają w innych ukraińskich klubach na lądzie stałym. Miedwiediew przywiózł obietnice na Krym Gdy premier Dmitrij Miedwiediew przybył z wszystkimi ministrami pod koniec marca na posiedzenie gabinetu rządowego na Krym, miało się wrażenie, że na ten półwysep wysypał się róg obfitości. Miedwiediew zapowiedział, że "do lipca płace i emerytury mają być zrównane ze średnią rosyjską", obiecał darmową opiekę medyczną, remonty hal gimnastycznych i inwestowanie w budownictwo socjalne. Podkreślił, że mieszkańcy półwyspu nie mogą odczuć, że stracili na połączeniu z Rosją. "I wszystko jest znów za darmo" Nic dziwnego, że również Vera Taranowa się cieszy, że Krym należy do Rosji. Przeszczęśliwa wymachuje kopertą z herbem rosyjskim przedstawiającym dwugłowego, złotego orła. W kopercie znajduje się nowa rosyjska polisa ubezpieczeniowa. Ubezpieczenie jest w Rosji obowiązkowe. - Na Ukrainie nikt się nie troszczył o nasze zdrowie - mówi z oburzeniem w głosie.Co się niezupełnie zgadza. Na ukraińskim Krymie można było zawrzeć umowę ubezpieczenia. Tylko trzeba było za nie zapłacić. Vera Taranowa nie daje jednak za wygraną: - Teraz państwo rosyjskie się o nas troszczy. I wszystko jest znów za darmo. Jak w ZSRR - dodaje.DW, DLF / Iwona D. Metzner, Redakcja Polska Deutsche Welle