- Dyskusja toczyła się wokół tego, jak powinniśmy wdrażać cele dotyczące ochrony klimatu, by znaleźć porozumienie przed końcem roku, to znaczy do szczytu (w grudniu) - powiedziała niemiecka kanclerz. Polska już w środę zagroziła zawetowaniem takiej decyzji szczytu, o ile nie zostaną uwzględnione jej postulaty. Dotyczą one przede wszystkim uwzględnienia specyfiki polskiej gospodarki opartej na węglu. W negocjacjach przekonywała, że tylko pod takim warunkiem jest w stanie zgodzić się na termin grudniowy. - Z punktu widzenia konferencji klimatycznej w Poznaniu to jest dobry termin, ale pod warunkiem, że specyfika takiego kraju jak Polska, którego energetyka jest oparta na węglu, została uwzględniona - powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński na marginesie szczytu. - Jeśli wszyscy się zgodzili, to znaczy, że zostały wywalczone nasze zapisy, bo bez nich naszej zgody by nie było - skomentował Grupiński wypowiedź Merkel. Jak relacjonowali polscy dyplomaci, rząd domagał się wykreślenia z wniosków końcowych zapisu, że zaproponowany przez KE w styczniu pakiet klimatyczno-energetyczny tworzy "spójną całość, której równowaga i zasadnicze parametry muszą zostać zachowane". Taki zapis - zdaniem Polski - ogranicza pole negocjacji w pracach nad pakietem. Polski rząd był natomiast usatysfakcjonowany zastrzeżeniem we wnioskach końcowych, że celem dalszych negocjacji jest "znalezienie odpowiednich rozwiązań (...) dla wszystkich sektorów europejskiej gospodarki i dla wszystkich krajów członkowskich, mając na względzie specyficzną sytuację każdego z nich i czuwając nad stosunkiem kosztów do efektywności". - Specyficzne warunki poszczególnych krajów muszą być wzięte pod uwagę i to jest oczywiście w interesie Niemiec - powiedziała kanclerz Merkel. Polska domaga się, by w pracach nad pakietem klimatyczno- energeytcznym uwzględnić specyfikę polskiej gospodarki opartej na węglu. Zbudowała koalicję dziewięciu nowych krajów członkowskich UE, które poparły polskie postulaty i w środę wydały wspólną deklarację. Grupiński przyznał jednak, że koalicja może się okazać nietrwała. Polska, z gospodarką w 94 proc. opartą na węglu, argumentuje, że realizacja ambitnych zobowiązań UE do redukcji emisji CO2 grozi drastyczną podwyżką cen prądu. A to dlatego, że KE zaproponowała, by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku. Ponadto Polska twierdzi, że pakiet naraża na szwank bezpieczeństwo energetyczne, bo zmusza do rezygnacji z rodzimego wysokoemisyjnego węgla na rzecz importowanego gazu.